czwartek, 21 maja 2015

Z dalekiej podróży

Większości spadł wczoraj kamień z serca. ZKS Olimpia po ogromnych męczarniach, przy dużym szczęściu, bramce w doliczonym czasie gry, ostatecznie sięgnęła po 3 pkt w starciu z 15 ekipą 3 ligi. Oczywiście lepiej wygrać, niż zremisować, ale 1 pkt w środę niczego by nie zmieniał. Jeśli utrzyma się obecny układ tabeli (a wszystko na to wskazuje), to Olimpia musi w Zambrowie tak czy siak wygrać. Oczywiście lepiej tracić 1 pkt niż 3 i wierzyć w to, że w przedostatniej serii w NML będzie... remis ☺ Tak byłoby najlepiej.
Być może Gołdap Elblągowi nie leży, co mógłby tłumaczyć jesienny wynik i fartowna wygrana po golu Bojasa. Być może jest jednak inaczej. Na finiszu ligi ekipie Borosa towarzyszy ogromne ciśnienie. Presja, z którą podopieczni pana Adama, umówmy się, radzą tak sobie. Na wyjazdach wygląda to nieźle, ale w Elblągu idzie jak po grudzie, że przypomnę fuksa z Łomżą. Przeciw Romincie znów szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Ważne, że walczyli z wiarą do końca.
10 wygrana z rzędu, wciąż tylko punkt za liderem. Olimpia w grze. Do końca nikt jej punktów nie podaruje. Na pewno nie może liczyć na taki ukłon jaki w ostatniej kolejce zaserwował autsajder z Hajnówki, który odpuścił granie w NML. Czy odpuścił, bo go nie stać na wyjazd, czy z innych powodów, tego nie wiemy? Na pewno jest to na rękę Drwęcy. Nie dlatego, że mogłaby mecz przegrać, z Hajnówką na 100% by wygrała, ale mogłyby się przytrafić kontuzje/kartki. A tak na czysto 3 pkt, a co nie bez znaczenia, wolne w czasie, gdy inni musieli biegać 90 minut. Granie co 3 dni w lidze amatorskiej jest zabójcze dla uczestników. I z tego w Drwęcy zdają sobie sprawę. Inna kwestia, to zasady gry fair. Ale tego po ekipie Zygi Dąbrowskiego nie oczekujmy. Wielokrotnie w przeszłości udowodnił (w zasadzie udowadnia cały czas), że ma to w dupie. Liczy się finalny efekt, bez względu na to, w jaki sposób został osiągnięty.

Olimpia na taki zbytek łaski nie może liczyć i musi w każdym meczu walczyć ze zdeterminowanym rywalem. Cienka jak sik komara Hajnówka się na pewno nie położy i będzie starała się popsuć szyki, a na pewno zepsuć jak najwięcej krwi olimpijczykom. Dlatego bardzo ważne w sobotę będzie szybkie strzelenie gola (goli) i ustawienie meczu. Bo jak pokazało środowe kopanie z Romintą, im dalej w mecz, tym gorzej/bardziej nerwowo. W Hajnówce nie zagra wyróżniający się w przekroju całej rundy Kubowicz, który podobno obserwowany jest przez Arkę Gdynia. Umówmy się, na Podlasiu nie jest on niezbędny i przy tej okazji brawo za kontrolę i przytomność umysłu - 4 kartka, a co za tym idzie wyczyszczenie przed finiszem, najważniejszą częścią sezonu. Słowa uznania za ten ruch z pozbawieniem górnej części garderoby ;-).
***
Na marginesie
W poprzedniej wrzutce było jeszcze prawie, dziś już wszystko przyklepane/pozamiatane. Sztandarowy projekt klubu nie wypalił, zaliczając bolesny/wstydliwy zjazd. Szkoda, że zrozumiano to tak późno, nie zaradzono problemowi odpowiednio wcześnie. Ta liga, przy określonych ruchach spokojnie była do uratowania. Wydaje się, że w lidze pozostało kilka klubów słabszych (tak sportowo, jak i organizacyjnie) od ZKS Olimpii. Okazało się, że pudrowanie i przykrywanie faktycznej siły zaciągiem zewnętrznym na dłuższą metę mija się celem. Zniszczenie wieloletniego dorobku rocznika 1997 (abstrahuję w tej sytuacji od kwestii autonomii poszczególnych roczników w ramach klubu, bo to temat na zupełnie inną, szerszą dyskusję) skończyło się fatalnie. Transfery za pięć dwunasta z okolic, na ilość, a potem powierzenie grupy młodych (mimo wszystko zdolnych!) ludzi trenerskim ofermom musiało się tak skończyć. Szkoda roku, szkoda wydanych dużych pieniędzy, szkoda nadziei i szkoda przede wszystkich chłopaków. Paradoksalnie ten sportowy blamaż może przynieść dobre owoce. Może stać się przyczynkiem do przewartościowania pewnych spraw związanych z tzw. kompleksowym systemem szkolenia młodzieży. Może będzie to impuls do faktycznych, nie pozornych zmian, do zbudowania od podstaw właściwego modelu, firmowego znaku ZKS Olimpia w regionie. I wtedy jak najbardziej ZKS Olimpia niech penetruje/drenuje teren, ściąga do Elbląga ludzi, którzy nie załapali się do Lechii/Arki, itd. Ale bez postawienia na młodych/zdolnych/głodnych sukcesu ludzi/trenerów misja zbudowania mocnej piłki młodzieżowej się nie powiedzie. Trzeba raz na zawsze skończyć z opowiadaniem o tym jak jest dobrze, a rozpocząć fachową/organiczną pracę. Skończyć z układami/sympatiami/animozjami. W perspektywie której liczyć się będzie faktyczny rozwój sportowy/awans, a nie li tylko jak najszersze grono owieczek systematycznie uiszczających składki. Nauczka dla całego piłkarskiego środowiska Olimpii, ku przestrodze i na przyszłość. Wierzmy, że lepszą przyszłość klubu, który na to zasługuje. Opakowanie, nawet najlepsze, o niczym nie może przesądzać. Po raz kolejny okazało się, że liczy się zawartość. A ta w tej chwili pozostawia wiele do życzenia. Zmieńmy to!
***
Margines marginesu
Tak mnie jakoś wzięło na porównanie. Kto w środę zdecydował się na oglądanie meczu ekstraklasy Legia – Jagiellonia, ten mógł mieć swoiste deja vu z wcześniejszego spotkania Olimpii. Tu i tu rozstrzygnął gol w końcówce, w doliczonym czasie gry. W obu przypadkach bramki padły w kontrowersyjnych okolicznościach. Zachowując oczywiście proporcje i pamiętając o ciężarze gatunkowym obu spotkań, nie sposób nie dostrzec analogii. Gołdapski obóz domagał się odgwizdania pozycji spalonej przy golu Piotrowskiego. IMHO niesłusznie. Zresztą w pierwszej połowie sędzia gwizdnął przy trafieniu Tuttasa i moim zdaniem się pomylił. Przy golu ma 2-1 można mieć pewne wątpliwości, ale przecież nie od dziś wiadomo, że szczęście sprzyja lepszym ;-). Olimpia, tak samo jak Legia powinna losy meczu rozstrzygnąć dużo wcześniej. Tu i tu na przeszkodzie takiego rozwiązania stanęli dobrze dysponowania golkiperzy: Gąsiorowski i Drągowski. Obaj zanotowali kilka niewiarygodnych interwencji i byli bez wątpienia najlepszymi zawodnikami swoich zespołów. Tyle, że kontrowersjami z Ł3 można było obdzielić kilka meczów i „cała Polska widziała” cytując śp. Kuleszę. Tak jak w Warszawie Legia była zdecydowanie lepszą stroną w starciu z... Drągowskim, tak samo w Elblągu Olimpia była zdecydowanie lepsza. Nie sposób nie zauważyć podobieństw. I nie sposób cieszyć się obu rozstrzygnięć . Co niniejszym czynię. Powód: dlatego, że w obu przypadkach emocje wciąż trwają.

ps. numer do Hajnówki 509-166-215. Zadzwoniłem i zapytałem dlaczego nie zagrali na Drwęcy, a z Olimpią grają. Facet się rozłączył. Teraz nie odbiera. Może komuś z Was się uda? ;-)

2 komentarze:

  1. Nie odbiera, przypadek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę z innej beczki.Ciekawi mnie jak zachowałaby się Lechia G. gdyby Olimpia zamówiła pełną pulę biletów na mecz z Legią . Czy oni też mają zakaz sprzedaży biletów dla kibiców Olimpii ? Wiem że nikt nie wymyślił jeszcze takiego prawa , którego nie dałoby się ominąć . Niestety nie jestem prawnikiem ale może ktoś mógłby się tym zainteresować.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)