I jak po blamażu w Ostródzie? Nastrój i widoki na przyszłość nędzne. Niestety. Wygląda tak, że do tej ligi nie pasują wyłącznie kibice Olimpii. Tzw. zawodnicy wkomponowali się akuratnie, dostosowali się do poziomu, a nawet, jak pokazał ich ostatni występ, ten poziom zaczyna ich przerastać. Zawodowcy (tfu!, to słowo w tym wypadku nie jest najlepszym określeniem), którzy nie muszą pracować, bo utrzymują się z kopania byli bezradni w starciu z chłopakami, którzy na co dzień (w większości) muszą zarabiać na chleb w inny sposób, niż bieganiem po boisku. Chuj, dupa i kamieni kupa jak mawiał podsłuchiwany klasyk.
Wreszcie przemówił do mnie trener. Trochę późno. Boros miał całą jesień i kilka miesięcy przerwy zimowej, by nie dopuścić do tego, co wydarzyło się w Ostródzie. Niestety wówczas milczał, nie domagał się wzmocnienia zespołu, tak by faktycznie mógł on sięgnąć po wygranie ligi. Między bajki można włożyć dziś słowa o "2 równorzędnych zawodnikach na każdą pozycję", o "rywalizacji, walce o skład". To mit/kit. Trener zdawał chyba sobie z tego sprawę wcześniej? Tak jak powinien zdawać sobie sprawę z podejścia mentalnego i cech wolicjonalnych ludzi, którzy znaleźli się pod jego pieczą. Tej drużynie po prostu brakuje ducha. Brak jej jaj. Nie ma lidera, człowieka, który jest w stanie w krytycznych momentach wziąć ciężar na siebie/krzyknąć/zebrać towarzystwo do kupy. Takim kimś powinien być kapitan. Niestety ZKS Olimpia kapitana nie ma, względnie człowiek ten nie zasługuje na zaufanie i powierzenie mu tej ważnej funkcji. Nie może być tak, że kapitan jest w kolejnym meczu jednym z najsłabszych na placu, a pierwszy garnitur ma chyba tylko dlatego, że nosi właśnie kapitańską opaskę. Pietroń powinien mieć zakaz zbliżania się do ławki rezerwowych, bo w obecnej formie nie powinien się nawet mieścić w 18-tce meczowej. Odbudowywać się/łapać formę/dochodzić do pełnej dyspozycji, pracować nad tym, by mieć siłę na pełne 90 minut, a nie na 45, powinien w rezerwach. Ale rezerw nie ma. Nie ma więc nad panem bata, żadnego instrumentu, który mógłby wywrzeć presję. Nawet jak się Boros faktycznie wkurwi/poprzestawia/poodsuwa, to w najgorszym wypadku pan ten będzie miał wolny weekend, zamiast zapierdalać/kopać się po czole w Zalewie czy innych Gągławkach. Żeby choć w 50 % wykazywał na boisku zaangażowanie/determinacje jakie wkłada w reprezentowanie kolegów w gabinetach prezesów, w negocjacje (skuteczne!) przedziwnych premii za mistrzostwo półmetka (100 tys. za 1 miejsce po jesieni), to byłoby super, a kibice Olimpii nie musieliby się wstydzić.
Oczywiście nadużyciem byłoby obarczanie wyłącznie Pietronia za beznadziejny mecz w Ostródzie. Dupy dali wszyscy. Bez wyjątku. Jednak właśnie Pietroń jako kapitan znajduje się na świeczniku i z tej racji powinien być przykładem/wzorem/gościem do naśladowania, motorem i motywatorem. Są jeszcze słabsi od niego i nie wiedzieć dlaczego znajduje się dla nich miejsce w wyjściowym składzie zespołu budowanego od ponad roku pod kątem gry na szczeblu centralnym. Przecież tacy ludzie jak winowajca straconego gola Iwanowski nie powinni mieć racji bytu/szans na grę w Olimpii. Skoro przerasta ich 4 poziom ligowy (a mecz z Sokołem, był kolejnym który to unaocznił), to należy postawić na innych. Na kogo? Nie ma innych? No to jak ten zespół jest budowany pod kątem 2 ligi, że wypada 2 ludzi (Kolosov, Graczyk) i robi się kupa?!
Mam ogromne pretensje do trenera Borosa za mecz w Ostródzie. Za wybory personalne, za nakreśloną taktykę, ustawienie. Nie może być tak, że żelazny faworyt wychodzi na mecz ze średniakiem ustawiony 5 z tyłu, skomasowaną obroną, z zasiekami w postaci mylącego się co minutę Pietrewicza. Nie rzuca się na rywala, nie tłamsi go, nie narzuca swojego stylu i nie strzela do przerwy choćby gola/dwóch. Środek pola przy absencji Graczyka (jeden z nielicznych, do których pasuje w ZKS Olimpii określenie: piłkarz) nie istnieje. Boki/skrzydła/atak (sam Bojas na 3 rywali) nie funkcjonują, a trener potrzebuje aż godziny, by zdjąć udawaczy, zastępując ich ludźmi (Tuttas, Szuprytowski), którzy powinni być na placu od 1 minuty. To nie tak miało wyglądać.
Borosowi dziękuję za jedno. W końcu powiedział prawdę. Wreszcie usłyszeliśmy, że w piłce nożnej, w meczu liczy się WYNIK. Charakter, walka, zwycięstwo, punkty, a nie ładna gra. Myślę, że to ostatecznie skończy to mdłe pierdolenie, które przy A8 uprawiano od momentu kiedy pojawił się temat zwolnienia Raduszki. Brzydka gra/laga - to był główny element kampanii przeciw białoruskiemu szkoleniowcowi, fundament, na którym jego przeciwnicy zbili kapitał. Zarzut bzdurny i wydumany, ale wystarczający, by pod presją omamionych trybun zluzować trenera. Dziś już wiemy (po ponad roku bytności Borosa na ławce), że jednak gra i jej piękno się nie liczy. Brawo trenerze za szczerość, szkoda że tak późno i dopiero po takim meczu.
Miałem swoje wątpliwości w momencie kiedy obecny trener obejmował swoje stanowisko. Chodziło m.in. o kwestie nazwijmy je związane ze sferą psychiczną, odpornością na stres, itd. Boros choć nie jest początkującym trenerem, to nie można powiedzieć, że ma ogromne doświadczenie. Mówimy tu o doświadczeniu w klubie, gdzie codziennie wykonywanym obowiązkom towarzyszy stres i wszechobecna presja. Olimpia, A8 bez wątpienia takim miejscem jest i to tak naprawdę pierwszy poważny egzamin Borosa w tej materii (bo przecież za takie nie można uznać Pasłęka, Tolkmicka czy ul. Krakusa). Czy Boros oświadcza, że doszedł do ściany i średnio wie, jak sobie z tym poradzić? Wg mnie końcówka przywołanej na początku wypowiedzi po meczu w Ostródzie może na to wskazywać. Trener nie daje do zrozumienia, nie wysyła delikatnych sygnałów, a wręcz krzyczy/jasno formułuje myśli, że jest w kropce i jeśli pojawi się jakiś inny pomysł (w domyśle nowa osoba na jego miejsce), to nie będzie robił żadnych problemów. Przy tym wszystkim zachowuje się z klasą, mówiąc dobrze o klubie, sprawach takich jak herb, koszulka Olimpii, zaszczyt/honor/szacunek. I tu dochodzimy do sedna - Boros nie jest może wymarzonym szkoleniowcem, ale w chwili obecnej jedyną rozsądną opcją. Nawet jeśli głośno sam wyraża swoje wątpliwości i bije się z myślami. Nie oszukujmy się - w tym momencie nie ma szans na zastąpienie go kimś lepszym, który zagwarantuje i spełni to, o czym do niedzieli mówiono bardzo głośno, a teraz jakoś przycichło: awans do 2 ligi.
Po raz kolejny okazało się, że w przyrodzie istnieje równowaga. To co dał los, przyfarciło w końcówce z Grajewem, zabrane zostało/zabrakło tego w Ostródzie. To 3-0 z Warmią zaćmiło/zamazało faktyczny obraz kapeli, który tak boleśnie odkryło granie z Sokołem. Nie jest dobrze, kiedy najgroźniejszy (jedyny?) strzał w meczu oddaje... bramkarz, który w doliczonym czasie gry pojawia się na stały fragment w polu karnym rywala (celna główka Tułowieckiego, którą złapał Hrynowiecki). Tego nie przykryje żaden PR i zabiegi marketingowe. Coś (co/kogo?) jak najszybciej trzeba zmienić. Kwestia wygrania ligi wciąż otwarta, ale już nie wszystko zależy od ZKS Olimpii. Postawa i determinacja Zambrowa (ale i NML: w Korszach gol dający zwycięstwo w doliczonym czasie, chyba najlepiej „poukładani organizacyjnie”, że tak się wyrażę…) pokazuje, że mają wszystko pod kontrolą. Ciężko to samo powiedzieć o klubie z A8.
Szkoda najbardziej kibiców, którzy pomimo przeciwności wciąż wierzą, że wszystko będzie dobrze, wierzą w zespół, w to, że Elbląg doczeka się przynajmniej 2 ligi. Gdyby tak nie było, to do Ostródy nie pojechaliby w pół-tysięcznej grupie. Zawiedli się przeokrutnie, a pozbawione ambicji papraki nieprędko mogą się spodziewać, że na wyjazdowym meczu będzie ich wspierała podobna ilościowo grupa fanów. Nieprędko o ile w ogóle w dającej się przewidzieć najbliższej przyszłości. Rozgrywki amatorskie nie powodują bowiem większego zainteresowania wśród kibiców.
Wreszcie przemówił do mnie trener. Trochę późno. Boros miał całą jesień i kilka miesięcy przerwy zimowej, by nie dopuścić do tego, co wydarzyło się w Ostródzie. Niestety wówczas milczał, nie domagał się wzmocnienia zespołu, tak by faktycznie mógł on sięgnąć po wygranie ligi. Między bajki można włożyć dziś słowa o "2 równorzędnych zawodnikach na każdą pozycję", o "rywalizacji, walce o skład". To mit/kit. Trener zdawał chyba sobie z tego sprawę wcześniej? Tak jak powinien zdawać sobie sprawę z podejścia mentalnego i cech wolicjonalnych ludzi, którzy znaleźli się pod jego pieczą. Tej drużynie po prostu brakuje ducha. Brak jej jaj. Nie ma lidera, człowieka, który jest w stanie w krytycznych momentach wziąć ciężar na siebie/krzyknąć/zebrać towarzystwo do kupy. Takim kimś powinien być kapitan. Niestety ZKS Olimpia kapitana nie ma, względnie człowiek ten nie zasługuje na zaufanie i powierzenie mu tej ważnej funkcji. Nie może być tak, że kapitan jest w kolejnym meczu jednym z najsłabszych na placu, a pierwszy garnitur ma chyba tylko dlatego, że nosi właśnie kapitańską opaskę. Pietroń powinien mieć zakaz zbliżania się do ławki rezerwowych, bo w obecnej formie nie powinien się nawet mieścić w 18-tce meczowej. Odbudowywać się/łapać formę/dochodzić do pełnej dyspozycji, pracować nad tym, by mieć siłę na pełne 90 minut, a nie na 45, powinien w rezerwach. Ale rezerw nie ma. Nie ma więc nad panem bata, żadnego instrumentu, który mógłby wywrzeć presję. Nawet jak się Boros faktycznie wkurwi/poprzestawia/poodsuwa, to w najgorszym wypadku pan ten będzie miał wolny weekend, zamiast zapierdalać/kopać się po czole w Zalewie czy innych Gągławkach. Żeby choć w 50 % wykazywał na boisku zaangażowanie/determinacje jakie wkłada w reprezentowanie kolegów w gabinetach prezesów, w negocjacje (skuteczne!) przedziwnych premii za mistrzostwo półmetka (100 tys. za 1 miejsce po jesieni), to byłoby super, a kibice Olimpii nie musieliby się wstydzić.
Oczywiście nadużyciem byłoby obarczanie wyłącznie Pietronia za beznadziejny mecz w Ostródzie. Dupy dali wszyscy. Bez wyjątku. Jednak właśnie Pietroń jako kapitan znajduje się na świeczniku i z tej racji powinien być przykładem/wzorem/gościem do naśladowania, motorem i motywatorem. Są jeszcze słabsi od niego i nie wiedzieć dlaczego znajduje się dla nich miejsce w wyjściowym składzie zespołu budowanego od ponad roku pod kątem gry na szczeblu centralnym. Przecież tacy ludzie jak winowajca straconego gola Iwanowski nie powinni mieć racji bytu/szans na grę w Olimpii. Skoro przerasta ich 4 poziom ligowy (a mecz z Sokołem, był kolejnym który to unaocznił), to należy postawić na innych. Na kogo? Nie ma innych? No to jak ten zespół jest budowany pod kątem 2 ligi, że wypada 2 ludzi (Kolosov, Graczyk) i robi się kupa?!
Mam ogromne pretensje do trenera Borosa za mecz w Ostródzie. Za wybory personalne, za nakreśloną taktykę, ustawienie. Nie może być tak, że żelazny faworyt wychodzi na mecz ze średniakiem ustawiony 5 z tyłu, skomasowaną obroną, z zasiekami w postaci mylącego się co minutę Pietrewicza. Nie rzuca się na rywala, nie tłamsi go, nie narzuca swojego stylu i nie strzela do przerwy choćby gola/dwóch. Środek pola przy absencji Graczyka (jeden z nielicznych, do których pasuje w ZKS Olimpii określenie: piłkarz) nie istnieje. Boki/skrzydła/atak (sam Bojas na 3 rywali) nie funkcjonują, a trener potrzebuje aż godziny, by zdjąć udawaczy, zastępując ich ludźmi (Tuttas, Szuprytowski), którzy powinni być na placu od 1 minuty. To nie tak miało wyglądać.
Borosowi dziękuję za jedno. W końcu powiedział prawdę. Wreszcie usłyszeliśmy, że w piłce nożnej, w meczu liczy się WYNIK. Charakter, walka, zwycięstwo, punkty, a nie ładna gra. Myślę, że to ostatecznie skończy to mdłe pierdolenie, które przy A8 uprawiano od momentu kiedy pojawił się temat zwolnienia Raduszki. Brzydka gra/laga - to był główny element kampanii przeciw białoruskiemu szkoleniowcowi, fundament, na którym jego przeciwnicy zbili kapitał. Zarzut bzdurny i wydumany, ale wystarczający, by pod presją omamionych trybun zluzować trenera. Dziś już wiemy (po ponad roku bytności Borosa na ławce), że jednak gra i jej piękno się nie liczy. Brawo trenerze za szczerość, szkoda że tak późno i dopiero po takim meczu.
Miałem swoje wątpliwości w momencie kiedy obecny trener obejmował swoje stanowisko. Chodziło m.in. o kwestie nazwijmy je związane ze sferą psychiczną, odpornością na stres, itd. Boros choć nie jest początkującym trenerem, to nie można powiedzieć, że ma ogromne doświadczenie. Mówimy tu o doświadczeniu w klubie, gdzie codziennie wykonywanym obowiązkom towarzyszy stres i wszechobecna presja. Olimpia, A8 bez wątpienia takim miejscem jest i to tak naprawdę pierwszy poważny egzamin Borosa w tej materii (bo przecież za takie nie można uznać Pasłęka, Tolkmicka czy ul. Krakusa). Czy Boros oświadcza, że doszedł do ściany i średnio wie, jak sobie z tym poradzić? Wg mnie końcówka przywołanej na początku wypowiedzi po meczu w Ostródzie może na to wskazywać. Trener nie daje do zrozumienia, nie wysyła delikatnych sygnałów, a wręcz krzyczy/jasno formułuje myśli, że jest w kropce i jeśli pojawi się jakiś inny pomysł (w domyśle nowa osoba na jego miejsce), to nie będzie robił żadnych problemów. Przy tym wszystkim zachowuje się z klasą, mówiąc dobrze o klubie, sprawach takich jak herb, koszulka Olimpii, zaszczyt/honor/szacunek. I tu dochodzimy do sedna - Boros nie jest może wymarzonym szkoleniowcem, ale w chwili obecnej jedyną rozsądną opcją. Nawet jeśli głośno sam wyraża swoje wątpliwości i bije się z myślami. Nie oszukujmy się - w tym momencie nie ma szans na zastąpienie go kimś lepszym, który zagwarantuje i spełni to, o czym do niedzieli mówiono bardzo głośno, a teraz jakoś przycichło: awans do 2 ligi.
Po raz kolejny okazało się, że w przyrodzie istnieje równowaga. To co dał los, przyfarciło w końcówce z Grajewem, zabrane zostało/zabrakło tego w Ostródzie. To 3-0 z Warmią zaćmiło/zamazało faktyczny obraz kapeli, który tak boleśnie odkryło granie z Sokołem. Nie jest dobrze, kiedy najgroźniejszy (jedyny?) strzał w meczu oddaje... bramkarz, który w doliczonym czasie gry pojawia się na stały fragment w polu karnym rywala (celna główka Tułowieckiego, którą złapał Hrynowiecki). Tego nie przykryje żaden PR i zabiegi marketingowe. Coś (co/kogo?) jak najszybciej trzeba zmienić. Kwestia wygrania ligi wciąż otwarta, ale już nie wszystko zależy od ZKS Olimpii. Postawa i determinacja Zambrowa (ale i NML: w Korszach gol dający zwycięstwo w doliczonym czasie, chyba najlepiej „poukładani organizacyjnie”, że tak się wyrażę…) pokazuje, że mają wszystko pod kontrolą. Ciężko to samo powiedzieć o klubie z A8.
Szkoda najbardziej kibiców, którzy pomimo przeciwności wciąż wierzą, że wszystko będzie dobrze, wierzą w zespół, w to, że Elbląg doczeka się przynajmniej 2 ligi. Gdyby tak nie było, to do Ostródy nie pojechaliby w pół-tysięcznej grupie. Zawiedli się przeokrutnie, a pozbawione ambicji papraki nieprędko mogą się spodziewać, że na wyjazdowym meczu będzie ich wspierała podobna ilościowo grupa fanów. Nieprędko o ile w ogóle w dającej się przewidzieć najbliższej przyszłości. Rozgrywki amatorskie nie powodują bowiem większego zainteresowania wśród kibiców.
Olimpia głównym faworytem do awansu? Przed meczem w Ostródzie tak mówiono . Tyle że nikt nie zwrócił uwagi , że w czterech ostatnich meczach rundy wiosennej zdobyliśmy 4 (słownie cztery) pkt . Teraz to nie jesteśmy nawet pretendentami tylko jak już się komuś jeszcze wydaje , to marzycielami .
OdpowiedzUsuńhttp://zksolimpia.pl/artykuly/475.Dzi%C4%99kujemy+kibicom+!.html
OdpowiedzUsuńZamiast tego głupkowatego tekstu powinno być tak :: Zarząd, zawodnicy i sztab szkoleniowy ZKS Olimpia Elbląg pragną przeprosić kibiców za kopaninę i brak zaangażowania oraz postawę na meczu z Sokołem Ostróda w dniu 22 marca 2015 roku..W ramach tego blamażu zapraszamy wszystkich tych którzy tak wspaniale nas dopingowali na mecz z Korszami aby powtórzyć ta wspaniała atmosfere za symboliczna 1 zł [ jedną złotówkę] na godz 16 na Agrykola 8.
Bóg zapłać i szczęść Boże.
Zarząd, zawodnicy i sztab szkoleniowy ZKS Olimpia Elbląg
Dokładnie o tym samym pomyślałem
OdpowiedzUsuńRaduszko wróc! Tyle punktów nam wykrecał a go pogonili...
OdpowiedzUsuńRównowagę to zrób sobie z mózgu ! Kibic zwycięstwa co co wszystko wie !!!!!
OdpowiedzUsuńMysle ze nie wszystko stracone.Nie ma co przywoływac duchy.Coś piardło w meczu z Grajewem i Ostródą.Mysle że Boros musi zrobic z kilkomqa zawodnikami porzadek.tak nie może byc ze zamiast w piłe graja w huja.Presja w Olimpii była w latach 70 i jest teraz.Tego nie zmieni żaden trener ani żaden prezes.Rzeczywiscie lepiej by było gdyby wpuscili za przysłowiowa 1złotówke kibiców i przeprosli za tak kiepski występ w Ostródzie.
OdpowiedzUsuńResztę do biletu niech dopłaca nieudacznicy piłkarze ,kiepscy aktorzy tego pięknego przedstawienia jakim był mecz w Ostródzie.Polecieć po pensjii i tyle.
UsuńGraczyk to nie piłkarz, ale jeden z wielu kopaczy w Olimpii, niestety. Po dzisiejszym meczu to było widać.
OdpowiedzUsuńŻyczymy sukcesów w przyszłości. Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuń