czwartek, 1 maja 2014

Powody do optymizmu

4 punkty na liderze, to bez wątpienia dobry wynik. Tyle właśnie udało się w bieżącym sezonie ugrać Olimpii w meczach z prowadzącą Pogonią. Pisałem, że przed meczem z Siedlcami wziąłbym punkt w ciemno, ale po ostatnim gwizdku każdy opuszczający A8 miał zapewne niedosyt. Wystarczyło lepiej wyregulować celowniki i lider do 10 minuty przegrywałby przynajmniej 2 golami. Setek niestety nie wykorzystali Kopycki, Kolosov (nawet 200%) i Sedlewski. W tym ostatnim przypadku zresztą nie dałbym ręki sobie uciąć, że gola nie było, a ciała dał sędzia. Nie przekonują mnie pomeczowe teksty, że powtórki telewizyjne udowodniły, że bramki nie było. Gdzie są te powtórki, to po pierwsze. Po drugie z ilu kamer ten mecz kręcono? Mecze w tv pokazują z kilkudziesięciu kamer/perspektyw i niekiedy nie można jednoznacznie rozstrzygnąć, czy piłka przekroczyła całym obwodem linię, czy jednak nie. Na meczu Olimpii postawiona gdzieś na środku słabej jakości kamera o niczym nie przesądza. Z perspektywy prostej gol jak wół i w 7 min sędzia Olimpię skrzywdził nie uznając bramki.
Ten fakt nie załamał jednak ambitnych graczy w żółtych trykotach i parli oni zdecydowanie do przodu. Pierwsze 20-25 minut meczu wyglądało wręcz tak, jakby to gospodarze byli w czubie ligi i mieli 16 pkt przewagi nad gośćmi. Nie odwrotnie. Dopiero przy stanie 1-1 Pogoń przypomniała sobie, że to ona przewodzi stawce i otrząsnęła się z letargu. To pokazuje, że przy odpowiednim podejściu, zaangażowaniu, walce, odpowiednim nagromadzeniu cech wolicjonalnych, można zdominować zespół piłkarsko/technicznie lepszy. W drugiej połowie Olimpia miała wszystko na tacy, ale nie potrafiła dowieźć korzystnego wyniku. Goście pokazali, że mocna ławka rezerwowych to klucz do sukcesu, zmiany dały "kopa", a jeden z wprowadzonych ustalił końcowy wynik na 2-2. Przy tej okazji słówko o zachowaniu tego pana z Afryki - fajnie, że się cieszył z bramki, ale zupełnie niepotrzebnie pobiegł w stronę łuku prezentując przy okazji celebracji prowokujące gesty. Wszystko w czasie, gdy świat zbzikował na punkcie bananowej diety Dani Alvesa. Po co komu takie akcje? Nie lepiej posłuchać sobie rozluźniającej muzyki? Polecam panu Odunce np. ten kawałek. Nie wiem czy pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi.
***
Trzyodcinkowy serial przy A8 finiszuje już za 2 dni. Jeśli 2 pierwsze mecze były z kategorii o tzw. 6 pkt, to ten ze Stalą rzeszowską śmiało można zatytułować grą o 6+. Owszem za wygraną dadzą tylko 3, ale w sytuacji Olimpii i Stali będą to aż 3. Osobiście uważam, że będzie to mecz cięższy od dwóch ostatnich. Stal walczy jak lew, a w swoim składzie ma ludzi (przynajmniej 2), którzy będą mega zmobilizowani - do Rafała Lisieckiego, co do którego podejścia nikt nie będzie miał wątpliwości, dorzucam najlepszego piłkarza Stali Szymona Kaźmierowskiego. Wierzę, że Olimpia utrzyma formę, zagra skuteczniej i zakończy trójmecz z 7 pkt. To byłby bardzo dobry wynik.
***
Niestety nie wszystko wygląda różowo. Przed ostateczną kampanią komplikują się sprawy kadrowe. Z Pogonią bardzo wcześnie boisko opuścił Kolosov. O jego wpływie na grę kolegów, a przede wszystkim ilości strzelonych goli nie ma sensu przypominać. Podobno uraz jest poważniejszy niż to wyglądało i może wykluczyć Antona z gry na dłuższy okres czasu. To ogromne osłabienie drużyny. Może to będzie okazja dla duetu Maciejak Roman/Leśniewski. Ten pierwszy z Pogonią jakieś takie malutkie światełko na końcu tunelu uruchomił (sprokurował karnego, powalczył). Druga sprawa to kwestia bramki, dublera dla Zocha. Co się stało z Imianowskim? Też kontuzja? Klub niestety nie kontynuuje np. cotygodniowego sprawozdania zdrowotnego dla kibiców. Imianowski po pechowym występie w Zambrowie (czerwona kartka) gdzieś zniknął. Na rezerwie znajduje się chłopiec - Kacper Malewski, o którego umiejętnościach nie wiadomo nic. O nim zresztą też nie wiadomo nic, poza tym że ma 18 lat (prawie 19). Wczoraj mogła sercowcom stanąć na dłuższy czas pompa, kiedy niedyspozycję zgłosił Zoch i bardzo długo udzielana była mu pomoc lekarska. Reszta ławki rezerwowych również nie powala na kolana. Obserwacja wczorajszej rozgrzewki nie tylko u mnie zrodziła takie wnioski. Po co się rozgrzewa np. Petrache, jak i tak z góry wiadomo, że nie wejdzie?

1 komentarz:

  1. Oby wygrali ze Stalą... Trzeba być dobrej myśli :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)