poniedziałek, 11 listopada 2013

Dekalog Olimpijczyka

Dla mnie najważniejsze są zwycięstwa Olimpii. Bez większego znaczenia w jakim stylu odniesione, kto zdobył bramki, kto poprowadził drużynę do zwycięstwa jako trener, etc. Liczą się punkty, liczy się, to że Olimpia Elbląg jest/była lepsza od innego zespołu, że mogę być dumny i podnieść ręce w geście triumfu, ze smakiem napić się piwka w gronie uśmiechniętych mordek, którzy podobnie jak ja myślą i czują. Faktycznie tak było po sobotniej wygranej. W zasadzie wszyscy byli zgodni - NARESZCIE! Coś drgnęło. Choć oczywiście ilu kibiców, tyle głosów. Niektórzy podchodzą do wszystkie bezkrytycznie, łykają jak pelikany, każdy podsunięty pod nos temat. Inni znów doszukują się wszędzie spisku, kombinacji, drugiego dna. Jeszcze inni (w tym ja) starają się dojść prawdy, ustalić stan faktyczny, jak to naprawdę jest. Nie lubię być oszukiwany (chyba nikt nie lubi), a tak niestety właśnie czuję się po sobocie. Niby powinienem się cieszyć (tak raczej jest), ale coś mi podpowiada, że od ponad miesiąca byliśmy dymani przez parunastu panów, którym się wydaje, że są mądrzejsi i cwańsi od wszystkich. Czy aby na pewno? Jak zrozumieć metamorfozę jeśli chodzi o podejście do gry i walki z ostatnich przegranych spotkań, z postawą drużyny przeciw puławianom? Czy panom piłkarzom wydaje się, że to oni mogą decydować o kluczowych sprawach w klubie, mieć wpływ na wszelkie, nawet najważniejsze decyzje? Hola, hola, nie tędy droga. Olimpia Elbląg ma kibiców. W zdecydowanej większości rozsądnych, raczej niegłupich ludzi. Także powolutku. Poniżej takie moje zestawienie. Głos na tak i głos wątpiącego.
Wierzę:
1. że zawodnicy Olimpii walkę jaką zaprezentowali przeciw Wiśle, będą prezentowali od teraz zawsze, w każdym meczu, niezależnie od tego, kto będzie ich prowadził z ławki trenerskiej. Zrobią to dla kibiców, dla klubu, dla miasta i dla siebie (pieniądze są ważne).
2. że wcześniejsze beznadziejne występy, antyfutbol, pięć porażek z rzędu były spowodowane wyłącznie spadkiem formy, kryzysem (wpiszcie co chcecie), a nie celowym, zaplanowanym działaniem.
3. że zawodnicy Olimpii nie grali wcześniej przeciw trenerowi Raduszce/Olimpii.
4. że tak właśnie było, bo jakby było inaczej, to znaczyłoby w skrócie tyle, że grając przeciw trenerowi, świadomie przegrywając, mieli za nic kibiców i klub Olimpia Elbląg. Czyli byłoby to najzwyklejsze skurwysyństwo.
5. że będą potrafili zawsze wydobyć z siebie tyle motywacji i zapału, co w meczu z Wisłą i nie będą do tego potrzebne żadne dodatkowe bodźce, np. finansowe.
6. że trener Raduszko jest naprawdę chory. Jeśli tak jest, to podobnie jak zarząd życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.
7. w lojalność i uczciwość drugiego trenera, który w krytycznym momencie zastąpił pierwszego i udźwignął ciężar.
8. że prezes wie co robi i ma opracowany w razie draki plan B, C, a jak będzie trzeba to i Z. Na początek wzmocnienie drużyny zimą. Środki widocznie są, o czym świadczy potężna premia za wygraną z Wisłą.
9. że kibice będą mądrzy, nie dadzą się nabrać i wyciągną właściwe wnioski. Nie dla pana R, P, K, W, N, C, O, L czy G, ale dla Olimpii. Dla nas wszystkich.
10. że wygrana z Wisłą Puławy, to światełko w tunelu. Początek poprawy, powrotu do normalności i szansa na utrzymanie 2 ligi dla Elbląga.
Nie wierzę w to:
1. że wcześniej nie można było zagrać z takim zębem i ambicją, jak przeciw Wiśle. Jeśli Olimpia traciła bramkę, to można było zapomnieć o korzystnym wyniku. Tymczasem z Wisłą nie dość, że odrobiła, jeszcze uczyniła to z nawiązką, zdobywając 3 punkty.
2. że nie można było wcześniej wziąć "za twarz" winnych tej całej sytuacji, bo to, że najbardziej zawalili zawodnicy, nie podlega żadnej dyskusji. Chyba nikt nie będzie udawał, że wszystko co złe jest winą tylko jednego człowieka? Jedna wygrana (tym bardziej w takich okolicznościach) nie może zamazać rzeczywistego obrazu. Jeśli mówi się A, należy powiedzieć B, bo wodzenie za nos i dyktowanie warunków nigdy się nie skończy.
3. że można tak po prostu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienić podejście do wykonywanego zawodu. Był marazm, apatia i beznadzieja, a teraz jest wiara w sens walki do końca. Wystarczyło odsunięcie trenera, odstawienie inostrańców i mamy zupełnie inny rezultat. Przypadek?
4. że nie było/nie ma podziałów w drużynie. Jest jasne jak słońce, że w szatni nie było/nie ma kolektywu, co na boisku było aż nadto widoczne. Czyja to wina? Trenera? Też. Ale przede wszystkim zawodników. Oni pierwsi powinni uderzyć się w pierś i przemyśleć swoje zachowanie względem przede wszystkim kibiców, którzy jeżdżą za nimi setki kilometrów.
5. że relacje pomiędzy pierwszym a drugim trenerem były wzorowe. Pewne słowa i sformułowania, które padły na pomeczowej konferencji wskazywałyby raczej na raczej trudną współpracę, daleką od harmonijnej.
6. że zespół w tym stanie i układzie personalnym jest w stanie skutecznie obronić minimum 8 miejsce (dające utrzymanie). Jeden czy drugi wyskok na dłuższą metę niczego nie zmieni. Olimpia potrzebuje piłkarzy jak człowiek tlenu, a ryba wody.
7. że wcześniej (np. po drugiej z rzędu porażce) nie można było zareagować, podjąć koniecznych kroków, siąść do poważnej rozmowy i wyjaśnić sytuację. Potrzebowaliśmy aż tak potężnej straty punktowej i dziwnych decyzji personalnych, żeby wreszcie ustrzelić jakieś punkty?
8. że trener Raduszko jest tak poważnie chory, że nie może prowadzić zajęć z zawodnikami. Mówiąc wprost - słyszałem, że został odsunięty od prowadzenia zespołu. Jeśli choroba jest wybiegiem, dlaczego nie poznaliśmy prawdy?
9. że "zamiatanie pod dywan" (np. brak profesjonalizmu u zawodników, niesportowy tryb życia) może służyć budowaniu atmosfery w zespole/klubie. Nic nie słychać, że winni zostali w jakikolwiek sposób ukarani. Tak zwane "miasto" huczy, a klub milczy. Kibice mają wyręczać działaczy?
10. że przemilczanie niewygodnych tematów doprowadzi do normalności. Tak się nie da. Zatrważająco niski poziom frekwencji nienotowany przy Agrykola od lat boleśnie o tym świadczy. Kibic-czlowiek. Szacunek się należy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)