niedziela, 27 października 2013

Dziadzio(stwo)

Czekałem na wygraną, chociaż na punkt, jakieś odbicie, chwilę oddechu, cokolwiek, żeby skreślić kilka słów. Widzę jednak, że mogę się nie doczekać, aż google w końcu zamknie bloga. Z obawy o to, że do końca rundy będzie bardzo ciężko o punkty i możemy nie wyjść z "dwudziestki" zdecydowałem, że nie ma sensu zwlekać z kolejną, gorzką niestety, porcją refleksji. Pięć gier, 1 (słownie: jeden) punkt. Ostatnia bramka zdobyta ponad 420 minut temu. Spadek z pierwszego, dziś (sobota wieczór/niedziela rano), na 12 miejsce, a kolejka jeszcze trwa. Olimpię leje dziś kto chce. Spójrzmy na cztery z rzędu przegrane mecze - Stal Rzeszów, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Radomiak Radom i Limanowa - nie ma wśród rywali drużyn, które będą walczyły o awans. Przyjeżdża taka Limanovia (bez urazy dla tego klubu) i robi w Elblągu, co chce. Wynik 0-1 należy uznać za bardzo dobry, niewspółmierny do gry, bo śmiało mogło skończyć się takim laniem jak w Radomiu. Olimpia z hukiem zmierza na dno. Nie pamiętam tak beznadziejnej passy.
Czy można było przewidzieć taki rozwój wypadków i w odpowiednim momencie jemu zaradzić, zainterweniować, nie dopuścić? Myślę, że ktoś choć trochę orientujący się w realiach tej ligi, wiedział, że w końcu musi "puścić". Jak to mówią, dobrze żarło i zdechło. I tak długo żarło. W ogóle dziw, że zaczęło żreć. Olimpia po niespodziewanie dobrym początku rozgrywek zdaje się wracać na swoje miejsce czyt. do morderczej walki o zachowanie drugiej ligi. Pisałem o tym wielokrotnie wcześniej, przestrzegałem, że faktyczna siła drużyny, to nie czub tabeli, a jej dolne rejony. Moja ocena sprawdza się teraz co do joty. Piszę to bez jakiejkolwiek satysfakcji.
W momencie kiedy zobaczyłem "skład" na Limanovię (oczywiście były wcześniej informacje o absencjach i tzw. "przecieki"), to się autentycznie przestraszyłem. Ci ludzie mają grać dla Elbląga w 2 lidze? Ostatni transfer do juniorów, 17-latek ma ratować ŻBN? W jaki sposób? Tak wszyscy chcieliśmy połączenia, jednej Olimpii, ale nie na takich dosłownych zasadach. Na drugoligowy grunt przeflancowano grupę ludzi, którzy nie radzili sobie w 3 lidze warm.-maz. (nie radzili, bo te rozgrywki powinni przy stworzonych warunkach wygrać w cuglach, a rok w rok czegoś do tego brakowało) i dziś ci ludzie grają nie wiedzieć czemu ligę wyżej. Grają... no właśnie, to nie jest dobre słowo. Pojawiają się na boisku, bo grą tego nazwać nie można. Jedyna sprawa, która na tę chwilę się zgadza, to frekwencja, ta dzisiejsza z Agrykola faktycznie zaczyna przypominać tę Moniuszki sprzed połączenia. 200 osób... Więcej wspomagało Olimpię w Radomiu!!! Nic dziwnego, że niektórzy w zarządzie kombinują, co z tym fantem zrobić. Podobno (tak słyszałem) przed Limanovią pojawiły się pomysły, by na dwa ostatnie mecze w rundzie w E-gu obniżyć cenę biletów o połowę, a nawet wpuścić za darmo (sic!). Hahaha lepszej głupoty nie widziałem i nie słyszałem, ale jak ktoś się przyzwyczaił, że można organizować granie i nie mieć biletów, to nic dziwnego, że potem takie mądrości bierze pod uwagę, jak robi się gorąco koło dupy. A co dalej, jeśli nie poprawi się frekwencja? Może zaczniemy kibicom płacić za to, że przyjdą na mecz? Nie jest to pomysł? Może warto się nad nim pochylić, co innego pozostało... Oczywiście, to szyderstwo z mojej strony. Frekwencja poprawi się wówczas, kiedy Olimpia zacznie grać w piłkę, zdobywać punkty, wygrywać. Żadne sztuczne zabiegi, zamienniki, w niczym nie pomogą. Ale by Olimpia w tę piłkę grać zaczęła potrzebuje piłkarzy. Tych ma niestety tylko kilku, zbyt mało, by na dziś dzień utrzymać się w 2 lidze. Czas na wzmocnienie drużyny, zbudowanie zespołu jaki był latem został albo przespany, albo świadomie odpuszczony. Transfer w trakcie Leśniewskiego, to zbyt mało, by cokolwiek w tej materii uratować. Na własne oczy przekonaliśmy się, gdzie ta drużyna się nadaje, w momencie gdy zabraknie Rogaczova, Kolosova, Leśniewskiego, Lewandowskiego (o odwiecznie kontuzjowanych już nawet nie wspominam, czy Paprocki i Raduszko junior żyją???). Orędownicy "grania" Elblągiem, chłopakami (w tym momencie chcę obalić mit, że młodymi, bo np. taki Kamil Piotrowski zaraz kończy 26 lat!), którzy podobno na to zasłużyli (takie słowa słyszałem z ust pana prezesa) dziś mają swoje pięć minut. Wątpię jednak, że o takie pięć minut im chodziło. To skończyć się może tylko w jeden sposób - spadkiem z hukiem na szuwarowo-bagienne salony. I teraz trzeba postawić pytanie - a może o to właśnie chodzi? Może właśnie taki jest w zamyśle plan? To by nawet tłumaczyło nabranie wody w usta po decyzji o zaniechaniu remontu A8, dla klubu, który nie planuje poważnego inwestowania w piłkę seniorską pięciotysięczny stadion nie jest niezbędny. Bardzo łatwo będzie wytypować winnego - trener Raduszko, który został tylko dlatego, że tak chciał/walczył o niego poprzedni prezes, a na podziękowanie coachowi klubu nie było stać. Swoje też zrobił casus Arteniuka, dlatego Białorusin się ostał. Teraz jak znalazł, bo w razie draki jest na kogo zgonić, będzie komu zebrać cięgi (już coponiektórzy mieszają człowieka z błotem, nie wiem albo głupi, albo ślepi, albo to i to). Co z tego, że trener robi co w jego mocy. Z tym "potencjałem" polegliby Klopp, Mourinho i Guardiola zussamen do kupy wzięci. A proszę tylko spojrzeć - 3 liga to znaczna redukcja kosztów, 3 razy taniej, bliżej, itd. Postawienie na jednego konia, któremu na imię CLJ, "produkcja" z myślą o sprzedaży/zarobku, a seniorska piłka na możliwie niskim/ekonomicznym poziomie. Zawsze z tej beznadziejnie słabej ligi można się będzie wyrwać, "powalczyć o awans", dać uciechę kibicom, lokalnym mediom. Wszyscy będą zadowoleni, znów zacznie się klepanie po plecach, nikt nie będzie marudził, przecież bijemy się o awans. Czasy trenera Tomasza Wichniarka, pamiętny wyjazd na awans do Morąga, wskazuje, że publikę w Elblągu można ruszyć nawet w 3 lidze. Może zgłodniała i spragniona większego grania niż 3 liga gawiedź, po kolejnych 3-4 sezonach na manowcach znów da się złapać na odgrzewanego kotleta? Będzie nasz trener z Elbląga, będą nasi chłopcy z Elbląga, będzie awans!!! Hurrrra. A, że do tej ligi i w to miejsce, w który jesteśmy dziś?! Kto będzie patrzył na takie szczegóły? Awans, to jest to! Ale ja się pytam, co z 5 latami, które były w tzw. międzyczasie, w tym z grą na zapleczu ekstraklasy? To wszystko powoli idzie na marne. Zamiast drużynę, która okrzepła po spadku, wzmocnić 3-4 PIŁKARZAMI, osłabiono ją, wprowadzając do niej ludzi, których trafnie określił czeski szkoleniowiec Śląska Wrocław Stanislav Levy to nie są piłkarze, to są pozoranty. Właśnie taka kapela, złożona w większości z pozorantów, daje w tej chwili ciała mecz za meczem wszystkich nas narażając na śmieszność. I to w takim momencie, kiedy wreszcie coś drgnęło, poprawiło się w materii czysto kibicowskiej - naprawdę niezła runda wyjazdowa fanów Olimpii, dobry doping na wszystkich meczach, coś o co ostatnimi czasy było ciężko. Jeśli ten potencjał i dobry trend zostanie zaprzepaszczony, a do tego potrzeba takiej właśnie postawy grajków, jakiej świadkami jesteśmy w tej chwili oraz braku działania zarządu (co również niestety obserwujemy), to może to wszystko pierdolnąć na długie lata. Są granice ludzkiej cierpliwości i wytrzymałości.

Lepiej żeby zimą w klubie ktoś poszukał rozwiązań, bo debiut prezesowski w poważnej piłce zakończony spadkiem kiepsko wróży na przyszłość. Po kosztach (jak najniższych) na szczeblu centralnym się nie da. Tak po prostu, to się nie może udać.

* przepraszam zawodnika Wojciecha Dziadzio (Limanovia), tego od którego odbiła się piłka i wpadła do bramki Olimpii dając zespołowi z Małopolski 3 punkty, że użyłem jego nazwiska w tytule w takim kontekście. Tak mi po prostu przypasowało

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)