niedziela, 25 sierpnia 2013

Śmieszna ta liga

Tytuł wskazywałby na lekką i humorystyczną treść, ale wcale nie jest mi do śmiechu. Olimpia po całkiem dobrej grze znów przegrała w Stalowej Woli 0-1. Bilans trzech ostatnich wyjazdowych starć ze Stalówką to 0-1, 1-2, 0-1. Trochę to już nudne i... przewidywalne. Trener na konferencji zżymał się na sędziego, który jego zdaniem wypaczył wynik. Niestety (a może stety), wygrywa ten, kto potrafi oszukać przeciwnika i wepchnąć piłkę do siatki. Olimpia w Stalowej Woli dała się oszukać i choć Rogaczow obronił uderzenie z rzutu karnego (który to już raz, liczy ktoś?), to przy dobitce nie miał szans i punktów brak. Szkoda, że ten mecz się tak skończył, bo w opinii tych, którzy go oglądali, to remis byłby sprawiedliwy, a nawet bardziej skłonić by się można ku wygranej gości. Jutro wszyscy o tym jednak zapomną. Z niezłej strony pokazał się nowy transfer Rafał Leśniewski, któremu jednak nie dane było zdobyć w debiucie bramki. Może coś z tego będzie. Tymczasem ci zza miedzy...
... wygrali drugi mecz z rzędu. Znów w najmniejszym z możliwych rozmiarów 1-0, ale to bez znaczenia. Liczą się punkty. Co to pokazuje? Okazuje się po prostu, że ta liga jest mało poważna. Wielkie zadęcie Radomia, liczne, spektakularne transfery (jak na ten poziom rozgrywek), wygadany, elokwentny, buńczuczny (dopisz co chcesz) coach i co? Klops. Radomiak przegrał ze zbieraniną ludzi, których prowadzi chłop, który aparycją, wyglądem, sposobem bycia, rozmowy, wypowiedzi, etc. przypomina bardziej sprzedawcę lodów na plaży, względnie pączków na dworcu PKP. Zespół/zbiór ludzi przez niego kierowany z ławki rezerwowych, latem znacznie osłabiony, psim swędem ciuła punkty. W takich bowiem kategoriach należy odebrać ich dwa ostatnie wyniki. Doprawdy zadziwiające, że można w drugiej lidze funkcjonować w taki sposób i to jeszcze w miarę skutecznie (nie będę po raz enty przywoływał tematu gry za free na stadionie i murawie, za którą płaci i dba wyłącznie Olimpia). Chłop, o którego wojażach zagranicznych krążą w mieście legendy (sławetne eskapady do obwodu kaliningradzkiego), który cholera wie jakim cudem wszedł w posiadanie papierów trenerskich i dostał od PZPN licencję uprawniającą do prowadzenia drużyn profesjonalnych, ma więcej szczęścia niż rozumu i zbiera skrupulatnie punkty. Człowiek orkiestra, do niedawna szefujący ochronie na meczach, teraz realizuje się jako strateg i trener drugoligowego klubu piłkarskiego. Jak mawia klasyk - kabaret na całego. Zespoły grające z podopiecznymi pana Arkadiusza Matza totalnie zlewają przypadkowy twór (z sezonu na sezon klecony w jeszcze dziwniejszy sposób), o czym bez ogródek przed tygodniem podczas konferencji prasowej mówił trener pokonanego Świtu NDM. Na razie za nonszalancję zapłacił rzeczony Świt i Radomiak. Kto jeszcze da się złapać i wydymać amatorom? Chociaż stare powiedzenie "w chuja cięcie też zajęcie" (czyt. miganie się od wszystkich ustaleń z Olimpią, nierespektowanie umów, krótko mówiąc zwykłe skurwysyństwo) może się okazać nad wyraz skuteczne. Może, ale nie musi. Liczę, że ta farsa kiedyś się wreszcie skończy, a huk przy rozpadzie tego czegoś, będzie słyszalny w promieniu wielu kilometrów.
Gdzie w tym wszystkim jest Olimpia? Znów za klasykiem. W tej chwili zdaje się, że w dupie - bynajmniej tak oceniam jeden punkt przewagi po pięciu meczach. To tyle, co nic. Liczę, że porażka w Stalowej, pierwsza w sezonie, pchnie żółto-biało-niebieską kamandę na właściwe tory, a limit pecha i nieprzychylnych decyzji arbitrów/panów tylko udających sędziów, zostanie wyczerpany. Czekam z utęsknieniem dnia, kiedy na boisku pojawi się optymalne zestawienie, bo wciąż grają ludzie, którzy na grę w 2 lidze po prostu nie zasługują. Albo Baran? Facet znika na miesiąc (kadra na piasku), a potem hop i gra w meczu ligowym. Gdzie sens, logika? O czym to może świadczyć? Wnioski pozostawiam czytelnikom. Swoje przemyślenia zachowam dla siebie. Za tydzień na A8 przyjeżdża cieniutka jak Polsilver Garbania (5 meczów, 0 punktów, 3-12 w bramkach). Nie wyobrażam sobie, że w tym meczu może być remis.

***

Aha jeszcze juniorzy? Znów w ucho. Znów w składzie ludzie, którzy powinni jeśli jeszcze nie grać, to już na pewno trenować z seniorami. Niestety uczą się w tej chwili... przegrywania. Po 0-4 ze Stomilem, teraz 0-2 z Jagiellonią na własnych śmieciach. Ktoś się spodziewał, że pan Darek nauczy ich grania w piłkę nożną? Pan Darek, może i fajny kolega jest, ale nie trener młodych piłkarzy. Kto był przy Moniuszki w sobotę i widział "starcie" obu ekip, ten wie o czym mówię. Przepaść, jedyne dobrze pasujące słowo jakie w tej chwili przychodzi mi do głowy, jeśli chodzi o aspekty taktyczne i czysto piłkarskie. Dzieci we mgle z Elbląga i zawodnicy z Białegostoku. Przykro było patrzeć. Co będzie dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)