Zazwyczaj staram się nie chwalić dnia przed zachodem słońca, ale nie można wobec pewnych wydarzeń ostatnich dni beznamiętnie przejść. Wiele jeszcze wody w Wiśle upłynie, ale wydaje się, że pierwsze tak oczekiwane i potrzebne kroki wreszcie zostały poczynione. Chodzi mi o kwestię świadomego zachowania się kibiców Olimpii. Wreszcie coś widać, wreszcie jest jakaś mobilizacja. Tylko przyklasnąć i czekać na więcej. No i najważniejsze - Olimpia po dwóch rozegranych kolejkach ma na koncie 4 punkty. Wynik więcej niż zadowalający. Przypomnę tylko, że graliśmy z Łowiczem i Pruszkowem. Dwoma kapelami, które zdaniem fachowców mają nadawać ton rozgrywkom. Tymczasem ansambl Raduszki najpierw napsuł krwi Pelikanom, a potem zgasił Znicz. W obu meczach strzelił Anton Kolosov, który znów wyrasta na najlepszego snajpera. Wygląda na to, że znalazł sobie asystenta, z którym rozumie się bez słów. Przy obu golach Olimpii w obecnym sezonie pomagał bowiem Kamil Piotrowski. Jeśli ta dwójka będzie współpracowała dalej, tak jak do tej pory, to przyniesie to wyłącznie korzyść. Nie zapeszajmy.
Z niekłamaną radością przyjąłem informację e-olimpia.com o treningu... kibiców. Coś czego sobie wcześniej przy Agrykola nie przypominam. Bardzo fajnie, że wreszcie koledzy po szalu dostrzegli spadek formy! i wzięli się ostro do roboty. To, że wzięli się za siebie pokazał już pierwszy mecz sezonu, kiedy to głośno (na liczbę ogólną kibiców nawet bardzo głośno) dopingowali zespół. Ze Zniczem poprawka i od razu lepszy wynik. Kibice, czy ktoś tego chce, czy nie, są jednak czynnikiem mobilizującym. Wyświechtane określenie "12 zawodnik" ma swoje uzasadnienie. Kiedy trzeba było zganić - ganiłem. Dziś należy pochwalić i to niniejszym czynię. Pewnie, że od ideału - licznego młyna, nieustającego, ogłuszającego dopingu przez cały mecz, jest jeszcze daleko. Ale przypomnijmy sobie, jeszcze bardzo niedawno, w poprzednim sezonie, zdarzały się mecze, na których próżno było szukać jakiejkolwiek zorganizowanej grupy, flag i okrzyków. Czy ten czas marazmu został za nami? Pierwsze dwa spotkania pozwalają na wysnucie delikatnej tezy, że tak się stało.
Teraz wyjazd do Legionowa i kolejny test. Czy na tym polu również będzie lepiej i kibice Olimpii zanotują postęp? Albo inaczej - wykonają krok w kierunku nawiązania do nieodległych, ale chlubnych czasów, w których na każdym meczu wyjazdowym piłkarze mogli liczyć na wsparcie fanatyków w żółto-biało-niebieskich barwach? A ten pierwszy wyjazd, w perspektywie kolejnych wojaży obecnego sezonu (zwłaszcza tej rundy), to jak szkolna wycieczka, względnie rodzinny piknik. Pole do popisu przeogromne w tej materii.
No i rzecz, od której w zasadzie można było zacząć. Kibice świadomi sytuacji, w której znalazł się klub po wyborach wreszcie włączają się i zbierają podpisy pod listem do prezydenta, by nie rezygnował z remontu kompleksu przy Agrykola. Nie wiem czy to cokolwiek da, czy jest szansa, ale wiem, że coś trzeba zrobić. Może tym czymś będzie właśnie taka akcja. Nie siedzenie z założonymi rękami i narzekanie na wszystko, a czynny udział. Namawianie wszystkich - od rodziny, przez znajomych, po ludzi kompletnie obcych, turystów odwiedzających Elbląg, do podpisywania się pod listem. Politycy liczyć umieją i ostatnie referendum działa na wyobraźnię. Te podpisy (po zmianie nagłówka) mogą nabrać przecież zupełnie innego znaczenia i mocy. A tego boją się najbardziej.
Cieszmy się z małych przejawów poprawy, ale w żadnym wypadku nie osiadajmy na laurach. Mnóstwo roboty przed Olimpią i jej kibicami
Z niekłamaną radością przyjąłem informację e-olimpia.com o treningu... kibiców. Coś czego sobie wcześniej przy Agrykola nie przypominam. Bardzo fajnie, że wreszcie koledzy po szalu dostrzegli spadek formy! i wzięli się ostro do roboty. To, że wzięli się za siebie pokazał już pierwszy mecz sezonu, kiedy to głośno (na liczbę ogólną kibiców nawet bardzo głośno) dopingowali zespół. Ze Zniczem poprawka i od razu lepszy wynik. Kibice, czy ktoś tego chce, czy nie, są jednak czynnikiem mobilizującym. Wyświechtane określenie "12 zawodnik" ma swoje uzasadnienie. Kiedy trzeba było zganić - ganiłem. Dziś należy pochwalić i to niniejszym czynię. Pewnie, że od ideału - licznego młyna, nieustającego, ogłuszającego dopingu przez cały mecz, jest jeszcze daleko. Ale przypomnijmy sobie, jeszcze bardzo niedawno, w poprzednim sezonie, zdarzały się mecze, na których próżno było szukać jakiejkolwiek zorganizowanej grupy, flag i okrzyków. Czy ten czas marazmu został za nami? Pierwsze dwa spotkania pozwalają na wysnucie delikatnej tezy, że tak się stało.
Teraz wyjazd do Legionowa i kolejny test. Czy na tym polu również będzie lepiej i kibice Olimpii zanotują postęp? Albo inaczej - wykonają krok w kierunku nawiązania do nieodległych, ale chlubnych czasów, w których na każdym meczu wyjazdowym piłkarze mogli liczyć na wsparcie fanatyków w żółto-biało-niebieskich barwach? A ten pierwszy wyjazd, w perspektywie kolejnych wojaży obecnego sezonu (zwłaszcza tej rundy), to jak szkolna wycieczka, względnie rodzinny piknik. Pole do popisu przeogromne w tej materii.
No i rzecz, od której w zasadzie można było zacząć. Kibice świadomi sytuacji, w której znalazł się klub po wyborach wreszcie włączają się i zbierają podpisy pod listem do prezydenta, by nie rezygnował z remontu kompleksu przy Agrykola. Nie wiem czy to cokolwiek da, czy jest szansa, ale wiem, że coś trzeba zrobić. Może tym czymś będzie właśnie taka akcja. Nie siedzenie z założonymi rękami i narzekanie na wszystko, a czynny udział. Namawianie wszystkich - od rodziny, przez znajomych, po ludzi kompletnie obcych, turystów odwiedzających Elbląg, do podpisywania się pod listem. Politycy liczyć umieją i ostatnie referendum działa na wyobraźnię. Te podpisy (po zmianie nagłówka) mogą nabrać przecież zupełnie innego znaczenia i mocy. A tego boją się najbardziej.
Cieszmy się z małych przejawów poprawy, ale w żadnym wypadku nie osiadajmy na laurach. Mnóstwo roboty przed Olimpią i jej kibicami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)