Krzysztof Wierzba. Facet po latach wraca w rodzinne strony. Dziś ma prawie 28 wiosen na karku i bagaż doświadczeń zupełnie inny od tego, który miał odchodząc blisko 6 lat temu z Elbląga. W tak zwanym międzyczasie spróbował ligowego chleba w Płocku (Wisła, kilkuminutowy epizodzik), Radomiu (Radomiak) i takich ekipach jak GLKS Nadarzyn (kojarzę), Pilica Białobrzegi (jeszcze kojarzę) i Woy Bukowiec Opoczyński i Wulkan Zakrzew (kompletnie nie kojarzę, no ok geograficznie ogarniam, nic więcej). W okolicach Opoczna pokopał piłkę z "Kiełbasą", ex reprezentantem Polski było nie było, Grzesiem Piechną. Mogło być chyba lepiej...
Wierzba za poprzedniej bytności przy Agrykola patrząc przez pryzmat ligowego poziomu snajperem był wybitnym. Szczególnie w pierwszym sezonie po transferze z Olsztyna, kiedy zdobył ponad 30 goli i walnie przyczynił się do awansu do 3 ligi. Później tak dobrze już nie było. Krótko po awansie ligę wyżej przyplątała się kontuzja, mało gry, tylko dwa strzelone gole. Zimą chyba zbyt pochopnie został oddany do Nadarzyna. Wiosną pokazał, że nie zapomniał jak zdobywa się gole i w solidnej 3 lidze mazowieckiej zdobył ponad 10 bramek. W dwóch kolejnych sezonach systematycznie wpisywał się na listę strzelców (ponad 30 goli), co zaskutkowało transferem do Wisły Płock. W dużej konkurencji jaka wówczas panowała w Wiśle sobie nie poradził, nie przebił się i skorzystał z propozycji Radomiaka. To ostatni "duży" klub w jego piłkarskiej drodze. Później były już tylko pobocza "wielkiej" piłki i powrót zimą 2012/13 na stare śmieci.
Na razie Wierzba zagrał w dwóch sparingach i zdobył 7 goli. Wszystkie w starciu ze słabeuszem z piątej ligi. Ten wyczyn nie gwarantuje mu automatycznie angażu w Olimpii, ale na pewno znamionuje niemałe umiejętności i spryt pod bramką rywala. Pamiętajmy, że jesienią w Elblągu byłnapastnik Taibow, który nawet w sparrach nie strzelał. Nos do zdobywania goli, umiejętność ustawienia, to niewątpliwe atuty Wierzby. Ma to coś, co sprawia, że piłka spada na pod nogi i w dodatku, wie co z tą piłką należy zrobić. Wobec problemów Olimpii ze zdobywaniem bramek, wobec problemów z napastnikami, wreszcie wobec problemów finansowych, o których się słyszy, na miejscu zarządzających Olimpią nie zastanawiałbym się ani chwili i podpisał na próbę, na pół roku, umowę z Wierzbą. Tym bardziej, że po środowym popisie tzw. "miasto" przyniosło informację, że jak nie Olimpia, to rywal zza miedzy, który podobno ma chrapkę na supersnajpera sprzed lat (jak napisał o Wierzbie lokalny dziennik). Wierzba nie powinien być drogi (w końcu ostatnio występował w z dala od domu w 4 lidze) i gwarantuje zdobycie kilku/kilkunastu goli na trzecioligowym poziomie. Warunek: dobrze przepracowany okres przygotowawczy. Brać. Nie zastanawiać się.
Wierzba za poprzedniej bytności przy Agrykola patrząc przez pryzmat ligowego poziomu snajperem był wybitnym. Szczególnie w pierwszym sezonie po transferze z Olsztyna, kiedy zdobył ponad 30 goli i walnie przyczynił się do awansu do 3 ligi. Później tak dobrze już nie było. Krótko po awansie ligę wyżej przyplątała się kontuzja, mało gry, tylko dwa strzelone gole. Zimą chyba zbyt pochopnie został oddany do Nadarzyna. Wiosną pokazał, że nie zapomniał jak zdobywa się gole i w solidnej 3 lidze mazowieckiej zdobył ponad 10 bramek. W dwóch kolejnych sezonach systematycznie wpisywał się na listę strzelców (ponad 30 goli), co zaskutkowało transferem do Wisły Płock. W dużej konkurencji jaka wówczas panowała w Wiśle sobie nie poradził, nie przebił się i skorzystał z propozycji Radomiaka. To ostatni "duży" klub w jego piłkarskiej drodze. Później były już tylko pobocza "wielkiej" piłki i powrót zimą 2012/13 na stare śmieci.
Na razie Wierzba zagrał w dwóch sparingach i zdobył 7 goli. Wszystkie w starciu ze słabeuszem z piątej ligi. Ten wyczyn nie gwarantuje mu automatycznie angażu w Olimpii, ale na pewno znamionuje niemałe umiejętności i spryt pod bramką rywala. Pamiętajmy, że jesienią w Elblągu był
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)