czwartek, 27 lutego 2014

Jakie wsparcie, taki poziom

Wczoraj w Elblągu mieliśmy podobno sportowe święto. Tak przynajmniej trąbiły (trąbią dalej) media. Do Elbląga przyjechała ekipa Vive Kielce (kiedyś Iskra, bardziej mi się podoba ta nazwa), która jest mistrzem Polski i udanie rywalizuje w Europie. Przyjechała zdemolowała, pożarła, przetrawiła i sorry, wysrała miejscowych amatorów szczypiorniaka. No i ten proces określono mianem święta. Przepraszam, ale mi święta kojarzą się z czymś przyjemnym, miłym, do czego ilekroć się nie wraca, to zawsze przywołuje wyłącznie pozytywne konotacje. Czy takie może spowodować blamaż, jakim niewątpliwie jest porażka 27 (słownie: dwudziestoma siedmioma golami)? Powiedzcie mi proszę jak z tego można się cieszyć? Przecież należałoby się schować na tydzień do nory, nie wystawiać z niej nosa, a nie chwalić się wszem i wobec. Naprawdę dziwne zwyczaje mamy w Elblągu. Im gorzej, tym chce się wszystkim wmówić, że lepiej. Mentalne "wartości" zaszczepione za komuny, jak widać mają się dobrze. Wtedy nawet największą porażkę przedstawiając z odpowiedniej perspektywy potrafili przekuć w sukces.
Oczywiście rozumiem różnicę klas pomiędzy drużynami. Jest kolosalna. Ale nazwijmy rzeczy po imieniu. Deklasacja, to nie święto. Nie śledzę piłki ręcznej, szczególnie w tym lokalnym wydaniu, ale myślę, że się nie pomylę, jeśli powiem, że zakładowy klub piłki ręcznej elbląskiej fabryki mebli doznał najwyższej w historii porażki. Czy to powód do dumy, do nazywania tego świętem? Ten mecz pokazał co innego. Pokazał jaki jest faktyczny poziom sportu w Elblągu i mimo tego, że jest on beznadziejny, to w mieście jest ogromne zainteresowanie i zapotrzebowanie na sportowe emocje. A co miasto ma do zaoferowania tym tysiącom kibiców? Nic. Nie ma pomysłu na sport. Zdaje sobie sprawę, że są inne problemy w tym mieście i będzie ich coraz więcej. A wszystko wynika z poziomu zarządzania organizmem jakim jest miasto. Poziom ten jak wszyscy wiemy pozostawia wiele do życzenia. Po prostu jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Czarny scenariusz, ale bardzo realny. Miasto się zwija. Brakuje inwestycji, brakuje pracy, mieszkańcy (głównie młodzi) masowo emigrują. Elbląg jest trzecim miejscu w skali kraju w niechlubnym rankingu miast, gdzie najtrudniej o pracę. Czy rządzący mają pomysł na miasto? Otóż nie mają. Jałowe dyskusje na radach miasta, wykłócanie o pierdoły, nazewnictwo ulic, rond i tego typu "niezbędne" sprawy wyprowadza Elbląg na manowce. Miasto z każdym miesiącem degraduje się, a UM nie potrafi zapobiec zbliżającej się katastrofie. Kolejne milionowe emisje obligacji (które obecne kierownictwo tak piętnowało u poprzedniej ekipy), to dalsze zadłużenie miasta. To nie załatwia sprawy. Ten dług będzie trzeba kiedyś zapłacić. Tymczasem urzędujący prezydent zamiast zacząć spełniać przedwyborcze obietnice, realizować zapowiadany program, już dziś prowadzi kolejną kampanię, masowo organizując gospodarskie spotkania, na których bezczelnie agituje, namawiając do głosowania na siebie, mamiąc lud kolejnymi obietnicami. Zapytam tylko o jedną, sztandarową, z którą szedł na ustach do ostatnich wyborów - likwidacja straży miejskiej. Co zrobiono w tym kierunku do tej pory, upłynęło już prawie 8 miesięcy. Nie zrobiono tak naprawdę nic i przyszłość/likwidacja straży miejskiej stanie się zapewne orężem w kolejnej kampanii wyborczej.
Wróćmy jednak na pole sportowe, gdzie indolencję miasta widać bardzo dokładnie. Dotowanie prawie wszystkich istniejących klubów sportowych, to kula u nogi rozwoju tych najbardziej prężnych. Nie ma pomysłu, nie ma jasnego postawienia sprawy, wyraźnego zaakcentowania. Dotujemy i wspomagamy (ale poważnymi środkami, nie jałmużną) maksymalnie dwa wiodące kluby. Wtedy będzie szansa na poważne zaistnienie Elbląga w skali kraju. Dzisiejsza urawniłowka, polityka cykania każdemu po parę groszy, prowadzi do jednego - kluby mają akurat tyle by nie zdechnąć, ale nie mają żadnych szans na rozwój. Elbląg jest zbyt mały, zbyt biedny, by finansować sport w całej rozciągłości. Prywatne kluby, zakładane swego czasu na masową skalę, muszą sobie radzić same. Szczególnie te, które zajmują się niszowymi dyscyplinami sportu, względnie nie budzą większego/żadnego zainteresowania kibiców, choć funkcjonują w obrębie popularnych dyscyplin (piłka nożna czy ręczna). Konieczne jest jasne postawienie sprawy, stawiamy na dwa filary - Olimpia i Start (piłka ręczna kobiet). To załatwiłoby sprawę. Spójrzmy na taki Płock. Świetna męska piłka ręczna i coraz lepsi piłkarze nożni, którzy jeśli jeszcze nie w tym, to w przyszłym roku powalczą o ekstraklasę. Jeden klub - Wisła. Płock, to miasto wielości i możliwości Elbląga, w którym jednak ktoś dawno przejrzał na oczy i wie, że sport na wysokim poziomie może być znakomitą formą reklamy dla lokalnego samorządu (po zakończeniu finansowania piłki przez Orlen). Tam potrafią co roku wygenerować kilka milionów złotych dla klubu sportowego i pomóc w pozyskaniu inwestorów. A jak jest u nas? Miasto udaje, że pomaga, a kluby udają, że funkcjonują. Olimpia gdzieś na obrzeżach poważnej piłki, najbardziej dotowany Start to średniak ligi, a o "meblach" słychać jeszcze rzadziej. Tym razem się udało, bo do Elbląga zawitała eksportowa kapela z Kielc. Czy na następne "święto" sportu będziemy musieli w naszym mieście czekać kolejną dekadę? Obserwując poczynania miasta i jego "pomysły" na promocję i ten okres czasu może okazać się bardzo optymistycznym. Sprowadzenie wszystkiego do poziomu TKKF-u, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Dopóki ten stan rzeczy będzie trwał, dopóty elblążanie muszą się pogodzić z tym, że ich dziewczyny/chłopaki będą gonieni w każdej dyscyplinie. A porażki, tęgie lania z profesjonalistami urastać będą do miana świąt. Jakie wsparcie, takie święto :/
Na koniec. Nigdy nie byłem i nie jestem zwolennikiem utrzymywania profesjonalnych klubów przez samorządy miejskie. To na dłuższą metę chore, nienormalne rozwiązanie. Sytuacja w kraju jest jednak taka jaka jest i aby wykonać pierwszy poważny krok wsparcie miasta jest nieodzowne, tak na początek, żeby się rozhuśtać. Dziś w nie byłoby w ekstraklasie Jagielloni Białystok, Lechii Gdańsk, Śląska Wrocław, Podbeskidzia Bielsko-Biała, Ruchu Chorzów, Piasta Gliwice, Pogoni Szczecin, Korony Kielce, Zawiszy Bydgoszcz, gdyby nie miejscowe magistraty. O pierwszej lidze nie ma co nawet wspominać. Wszystkie samorządy wymienionych miast jak jeden mąż postawiły na piłkę nożną, zbudowały/wyremontowały stadiony, stworzyły odpowiednie warunki i dziś cieszą się reklamą o zasięgu ogólnopolskim, a w kilku z podanych przypadków, nawet na skalę europejską. Nie pozwoliły sobie na zmarnowanie potencjału i zabicie spontaniczności mieszkańców. Tego lokalnego patriotyzmu, tego zapotrzebowania na sukces, które wczoraj można było zaobserwować na trybunach CSB. Jaką drogą idzie Elbląg?

4 komentarze:

  1. Ciekawe http://pl.wikipedia.org/wiki/Centrum_Sportowo_-_Biznesowe_w_Elblągu Wikipedia pisze, że 2,5 tysiąca pojemność. Jak można więc było wpuścić 3 tysiące? Jeśli faktycznie tak było, to było to bezprawne, złamano ustawę o BIM. Albo dziennikarze, jak mają to w zwyczaju dodają od siebie. Na moje oko było trochę ponad 2 tysiące, co jest i tak bardzo dobrym wynikiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://sport.elblag.net/artykuly/veni-vidi-vive-swieto-pilki-recznej-od-kuchni-zoba,10083.htm
    "Kolega po fachu" (twitter rządzi ;)) chyba jeszcze nie wstał z klęczek :) Litości, toć to zaścianek w pełni! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skond brac kasę jak w Elblągu się nie pzelewa .Tu macie artykuł http://www.elblag.net/artykuly/elblag-w-trojce-najgorszych-miast-w-polsce-w-znale,9932.htm bida az piszczy nigdy nie bedzie dobregfo sponsora dla sportu i nie ma co miedz złudzeń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ma piernik do wiatraka.? Tu chodzi o stadion i kompleks sportowy ,a nie biede za która odpowiedzialny jest prezydent miasta i jego kolesie z PZPR

      Usuń

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)