Pewne rzeczy nie nadają się w zasadzie do skomentowania. Na przykład informacja o dzisiejszych decyzjach Komisji ds. Licencji PZPN. Ręce opadają... Co z tego, że "nowi" w PZPN-ie wzięli się za kategoryczne przestrzeganie kwestii licencyjnych, jak przy okazji kompletnie wypaczają to, co w sporcie najważniejsze - sportową rywalizację na boisku. To przysłowiowe wylanie dziecka z kąpielą. W sezonie 2012/13 z wschodniej grupy 2 ligi nikt nie spadł. Po co ta cała szopka z przygotowaniami, budowaniem drużyn, trenowaniem, zabezpieczaniem budżetu, itd? Okazuje się bowiem, że można było zebrać ludzi z osiedla (po taniości!), przegrać wszystkie mecze, mieć na koncie ZERO punktów, a i tak nie spadłoby się do 3 ligi. Absurd? Mało? Skandal? Mało! Ech...
Muszę się przyznać, że po wyborze Bońka na prezesa PZPN lokalizowałem siebie w obozie jego zwolenników. Może trochę z przekory, a może w myśl zasady "na bezrybiu i rak ryba", liczyłem na poważne zmiany, szybkie działanie, które poprawi kiepskie zarządzania piłką nożną w całym kraju. Beton w paru miejscach pękł, do PZPN wkroczyło nowe, tak długo oczekiwana "świeża krew". Czy stało się tak na pewno? Niestety upływające kolejne dni z kadencji każą coraz surowszym okiem spojrzeć na działania pana prezesa i jego zauszników. Irytację moją (zapewne nie tylko moją) budzi jego podejście do tematu obsady stołka selekcjonera kadry narodowej. Trzymanie na tym stanowisku "zemsty Piechniczka" czyli Waldemara Fornalika to jawny przejaw ignorowania kibiców, którzy doskonale sobie zdają sprawę z tego, że z panem Waldkiem ta kadra niczego nie osiągnie (to akurat było jasne już w momencie ogłoszenia go trenerem reprezentacji). Mgliste tłumaczenia Bońka tylko pogarszają i tak nędzny odbiór związku. Zmiana powinna nastąpić od ręki, tak by nie zmarnować kolejnych lat, a pod wodzą nowego zagranicznego trenera faktycznie stworzyć zespół, który będzie w stanie powalczyć o Euro 2016. Niestety Boniek woli opowiadać bajki niż... Właśnie czego boi się Zibi? Wygląda, że jego pozycja w związku nie jest tak mocna jak mogłoby się wydawać.
Na poparcie tej tezy można przytoczyć wydarzenia z ostatniego zjazdu PZPN. Zjazdu dla Bońka bardzo nieudanego, jego największej dotychczas (w dziele zarządzania PZPN) porażki. Ten właśnie zjazd w moim przypadku przelał czarę goryczy. Jak na dłoni okazało się, że nie wszyscy chcą pchać/ciągnąć wózek szlakiem, który wyznacza prezes. Ten okazał się słabiutki, bo nie potrafił przeforsować nowego statutu związku tutaj i tutaj. Okoniem Bońkowi skutecznie stanął... wiceprezes Roman Kosecki. Do rozłamu co prawda daleko, ale chyba można zacząć poważnie obawiać o dalsze kroki i zmiany w piłkarskiej centrali. Mam nieodparte wrażenie, że rezydującemu na stałe w Rzymie Zibiemu, któregoś dnia najzwyczajniej w świecie się znudzi i pierdolnie tę średnio prestiżową fuchę. Każdy kolejny miesiąc urzędowania to umacnianie się wewnętrznej opozycji, koterii na czele której stoi grubszy "Kosa". Iście napoleoński manewr, jakim wydawało się zaproszenie głównego wyborczego adwersarza na swojego zastępcę, może koniec końców okazać się dla Bońka zabójczy. To może być jego gwóźdź do trumny, którego z zimną krwią wbije gruby Romek. Romcio otrząsnął się bardzo szybko po dotkliwym wyborczym laniu, zwarł szeregi (twardogłowi coś o tym wiedzą) i z każdym dniem coraz dobitniej pokazuje gdzie ma ten cały biznes. A ma go po prostu głęboko w dupie. Ignorancja na najwyższym poziomie. Za nic ma obowiązujące przepisy i dobre zwyczaje. Komu, jak komu, ale posłowi na Sejm RP wolno więcej?! Perfidia i niespotykany tupet.
Niestety, ale wydaje się, że powstałe po wyborczym tąpnięciu szczeliny w betonie powoli znów się cementują. Miały być gruntowne zmiany, a nie kosmetyka. Nowym chyba brakuje trochę wyobraźni, a na pewno doświadczenia. Takie decyzje, jak ta, że po rozegraniu sezonu nikt z cetralnego szczebla ligowego nie spada, to nic innego, jak strzał w kolano. Rychły koniec, gdzie kończy się myślenie i zaczyna się tzw. PR-owa gierka.
ps. PZPN niedawno ogłosił, że po sezonie 2013/14 nastąpi reforma rozgrywek II ligi. Ciekawe czy za rok znów większe znaczenie od ilości zdobytych punktów będzie miało to czy ktoś nie zapłacił na czas haraczu do ZUS-u, ale ma krzywy płot na stadionie. A może jest to metoda i "opcja mniejszych kosztów" wdrażana aktualnie przy Agrykola wcale nie musi oznaczać konieczności zaciętej walki do ostatniego meczu o zachowanie statusu drugoligowca? Może przy A8 wiedzą coś, czego zwykli śmiertelnicy nie są sobie w stanie wyobrazić? W każdym bądź razie precedens jest. Jest nim dzisiejsza decyzja komisji licencyjnej. Tylko, że liczenie na związek przy jego chimerycznej naturze może okazać się zadaniem bardzo karkołomnym. Aby nie odbiło się to Olimpii czkawką, bo równie dobrze w przyszłym sezonie zamiast 9, PZPN releguje niżej 12 ekip. A co! Kto im tam zabroni? Zawsze ktoś może nie dostać licencji.
Muszę się przyznać, że po wyborze Bońka na prezesa PZPN lokalizowałem siebie w obozie jego zwolenników. Może trochę z przekory, a może w myśl zasady "na bezrybiu i rak ryba", liczyłem na poważne zmiany, szybkie działanie, które poprawi kiepskie zarządzania piłką nożną w całym kraju. Beton w paru miejscach pękł, do PZPN wkroczyło nowe, tak długo oczekiwana "świeża krew". Czy stało się tak na pewno? Niestety upływające kolejne dni z kadencji każą coraz surowszym okiem spojrzeć na działania pana prezesa i jego zauszników. Irytację moją (zapewne nie tylko moją) budzi jego podejście do tematu obsady stołka selekcjonera kadry narodowej. Trzymanie na tym stanowisku "zemsty Piechniczka" czyli Waldemara Fornalika to jawny przejaw ignorowania kibiców, którzy doskonale sobie zdają sprawę z tego, że z panem Waldkiem ta kadra niczego nie osiągnie (to akurat było jasne już w momencie ogłoszenia go trenerem reprezentacji). Mgliste tłumaczenia Bońka tylko pogarszają i tak nędzny odbiór związku. Zmiana powinna nastąpić od ręki, tak by nie zmarnować kolejnych lat, a pod wodzą nowego zagranicznego trenera faktycznie stworzyć zespół, który będzie w stanie powalczyć o Euro 2016. Niestety Boniek woli opowiadać bajki niż... Właśnie czego boi się Zibi? Wygląda, że jego pozycja w związku nie jest tak mocna jak mogłoby się wydawać.
Na poparcie tej tezy można przytoczyć wydarzenia z ostatniego zjazdu PZPN. Zjazdu dla Bońka bardzo nieudanego, jego największej dotychczas (w dziele zarządzania PZPN) porażki. Ten właśnie zjazd w moim przypadku przelał czarę goryczy. Jak na dłoni okazało się, że nie wszyscy chcą pchać/ciągnąć wózek szlakiem, który wyznacza prezes. Ten okazał się słabiutki, bo nie potrafił przeforsować nowego statutu związku tutaj i tutaj. Okoniem Bońkowi skutecznie stanął... wiceprezes Roman Kosecki. Do rozłamu co prawda daleko, ale chyba można zacząć poważnie obawiać o dalsze kroki i zmiany w piłkarskiej centrali. Mam nieodparte wrażenie, że rezydującemu na stałe w Rzymie Zibiemu, któregoś dnia najzwyczajniej w świecie się znudzi i pierdolnie tę średnio prestiżową fuchę. Każdy kolejny miesiąc urzędowania to umacnianie się wewnętrznej opozycji, koterii na czele której stoi grubszy "Kosa". Iście napoleoński manewr, jakim wydawało się zaproszenie głównego wyborczego adwersarza na swojego zastępcę, może koniec końców okazać się dla Bońka zabójczy. To może być jego gwóźdź do trumny, którego z zimną krwią wbije gruby Romek. Romcio otrząsnął się bardzo szybko po dotkliwym wyborczym laniu, zwarł szeregi (twardogłowi coś o tym wiedzą) i z każdym dniem coraz dobitniej pokazuje gdzie ma ten cały biznes. A ma go po prostu głęboko w dupie. Ignorancja na najwyższym poziomie. Za nic ma obowiązujące przepisy i dobre zwyczaje. Komu, jak komu, ale posłowi na Sejm RP wolno więcej?! Perfidia i niespotykany tupet.
Niestety, ale wydaje się, że powstałe po wyborczym tąpnięciu szczeliny w betonie powoli znów się cementują. Miały być gruntowne zmiany, a nie kosmetyka. Nowym chyba brakuje trochę wyobraźni, a na pewno doświadczenia. Takie decyzje, jak ta, że po rozegraniu sezonu nikt z cetralnego szczebla ligowego nie spada, to nic innego, jak strzał w kolano. Rychły koniec, gdzie kończy się myślenie i zaczyna się tzw. PR-owa gierka.
ps. PZPN niedawno ogłosił, że po sezonie 2013/14 nastąpi reforma rozgrywek II ligi. Ciekawe czy za rok znów większe znaczenie od ilości zdobytych punktów będzie miało to czy ktoś nie zapłacił na czas haraczu do ZUS-u, ale ma krzywy płot na stadionie. A może jest to metoda i "opcja mniejszych kosztów" wdrażana aktualnie przy Agrykola wcale nie musi oznaczać konieczności zaciętej walki do ostatniego meczu o zachowanie statusu drugoligowca? Może przy A8 wiedzą coś, czego zwykli śmiertelnicy nie są sobie w stanie wyobrazić? W każdym bądź razie precedens jest. Jest nim dzisiejsza decyzja komisji licencyjnej. Tylko, że liczenie na związek przy jego chimerycznej naturze może okazać się zadaniem bardzo karkołomnym. Aby nie odbiło się to Olimpii czkawką, bo równie dobrze w przyszłym sezonie zamiast 9, PZPN releguje niżej 12 ekip. A co! Kto im tam zabroni? Zawsze ktoś może nie dostać licencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)