Dziś w Elblągu "wielkie święto" piłki ręcznej. Mecz kadry kobiet z Litwą w ramach preelimnacji Mistrzostw Świata 2013. Czy tylko ja się zastanawiam ile organizacja takiego meczu kosztuje i skąd są na to środki? Wszystko byłoby ok, gdyby impreza była odpowiednio skalkulowana, tzn. z rozsądnymi cenami wejściówek. Niestety i przy okazji kadry i przy okazji meczów Startu stosuje się najzwyklejszy dumping, który ma służyć jednemu - udowodnieniu za wszelką cenę, że w Elblągu jest zapotrzebowanie na piłkę rzucaną. Czy faktycznie tak jest? Spróbujmy podywagować.
Start od lat jest "oczkiem w głowie" ekip zarządzających miastem. Tak było za miłościwie panującego nam Henia, tak i jest za Grzegorza. Zmieniają się władze, nie zmienia się jedno - uwielbienie dla lokalnej kapeli piłkarek ręcznych. Żeby nie było. Do piłkarek ręcznych, kobiet uprawiających tę dyscyplinę sportu w Starcie, nic nie mam. Cieszę się jak wygrywają, no może jakoś specjalnie nie smucę się gdy przegrywają. Ot, czasem spojrzę w tabelę, jakie osiągają wyniki. Wkurwia mnie tylko to niezmiennie jedna rzecz - jak da się prowadzić klub, zarządzać nim, kalkulować budżet, kiedy wpuszcza się ludzi za darmo?! Tak za darmo, bo mniej jak złotówka za mecz, przy ogólnym rozdawnictwie karnetów (firma w której pracuję otrzymała bodajże 10 sztuk w gratisie, a to baaardzo mała firma w Elblągu). Do cholery, przecież to nie jest liga okręgowa, tylko najwyższy poziom kobiecego szczypiorniaka w Polsce. Jak się to wszystko bilansuje? Przecież wpływy z biletów w normalnych klubach są mniej lub bardziej poważną, ale składową budżetu. Jakim cudem te klocki się układają. Kto płaci za bilet, skoro nie robi tego kibic?
Start to i tak małe piwo. Ok, lokalny klub, który gra w najwyższej lidze, na najwyższym szczeblu. Miasto ma kaprys i finansuje, zawsze się wytłumaczy, podepnie pod promocję i po temacie. Ale z kadrą to już przegięcie. Grają sobie sparing ze słabeuszem i musimy my jako Elbląg i jego mieszkańcy przecież pokazać, że jesteśmy w stanie zapełnić za wszelką cenę tak samo piękną jak i deficytową (coś koło 2 baniek rocznie miasto dokłada do utrzymania) halę CSB. Niech ktoś powie czy jest w tym sens? Czy 2 500 miejsc (wiem WIKIPEDIA często mija się z prawdą, nawet tu, gdzie w 2,5 tys miejsc jest... 10 tys stojących hehehe) po 5 złotych czyli 12 500 złotych w pełni zaspokoi koszty związane z organizacją zawodów, działkę dla ZPRP (przy okazji, czy Polski Związek Piłki Ręcznej nie powinien skrótowo brzmieć pzpr?) + pewnie jakiś inne koszty. A gdzie zarobek hali? Lekką rączką rezygnujemy? Jak to jest? Musi starać się szukać zysku, czy może być jak szkoła, ośrodek zdrowia, muzeum? Dziś odtrąbiono sukces. Czy aby na pewno? Dziękuję za taką "promocję".
Start od lat jest "oczkiem w głowie" ekip zarządzających miastem. Tak było za miłościwie panującego nam Henia, tak i jest za Grzegorza. Zmieniają się władze, nie zmienia się jedno - uwielbienie dla lokalnej kapeli piłkarek ręcznych. Żeby nie było. Do piłkarek ręcznych, kobiet uprawiających tę dyscyplinę sportu w Starcie, nic nie mam. Cieszę się jak wygrywają, no może jakoś specjalnie nie smucę się gdy przegrywają. Ot, czasem spojrzę w tabelę, jakie osiągają wyniki. Wkurwia mnie tylko to niezmiennie jedna rzecz - jak da się prowadzić klub, zarządzać nim, kalkulować budżet, kiedy wpuszcza się ludzi za darmo?! Tak za darmo, bo mniej jak złotówka za mecz, przy ogólnym rozdawnictwie karnetów (firma w której pracuję otrzymała bodajże 10 sztuk w gratisie, a to baaardzo mała firma w Elblągu). Do cholery, przecież to nie jest liga okręgowa, tylko najwyższy poziom kobiecego szczypiorniaka w Polsce. Jak się to wszystko bilansuje? Przecież wpływy z biletów w normalnych klubach są mniej lub bardziej poważną, ale składową budżetu. Jakim cudem te klocki się układają. Kto płaci za bilet, skoro nie robi tego kibic?
Start to i tak małe piwo. Ok, lokalny klub, który gra w najwyższej lidze, na najwyższym szczeblu. Miasto ma kaprys i finansuje, zawsze się wytłumaczy, podepnie pod promocję i po temacie. Ale z kadrą to już przegięcie. Grają sobie sparing ze słabeuszem i musimy my jako Elbląg i jego mieszkańcy przecież pokazać, że jesteśmy w stanie zapełnić za wszelką cenę tak samo piękną jak i deficytową (coś koło 2 baniek rocznie miasto dokłada do utrzymania) halę CSB. Niech ktoś powie czy jest w tym sens? Czy 2 500 miejsc (wiem WIKIPEDIA często mija się z prawdą, nawet tu, gdzie w 2,5 tys miejsc jest... 10 tys stojących hehehe) po 5 złotych czyli 12 500 złotych w pełni zaspokoi koszty związane z organizacją zawodów, działkę dla ZPRP (przy okazji, czy Polski Związek Piłki Ręcznej nie powinien skrótowo brzmieć pzpr?) + pewnie jakiś inne koszty. A gdzie zarobek hali? Lekką rączką rezygnujemy? Jak to jest? Musi starać się szukać zysku, czy może być jak szkoła, ośrodek zdrowia, muzeum? Dziś odtrąbiono sukces. Czy aby na pewno? Dziękuję za taką "promocję".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)