niedziela, 11 listopada 2012

Pan Piłkarz przemówił

Prawda, że w końcu tabela wygląda jak powinna? Do normalności (czyt. miejsca w czubie) jeszcze daleko, ale jest zdecydowanie lepiej, niż przed tą kolejką. Olimpia w Puławach potwierdziła, to o czym wcześniej mówiono - łatwiej i skuteczniej gra jej się na wyjazdach. I nie ma znaczenia, czy ze średniakiem, czy z wiceliderem, jak było w tym wypadku. Najbardziej cieszy przerwanie mało chlubnej passy bez strzelonej bramki. Można odetchnąć i czekać na ostatni mecz z Pelikanem.
Ale nie o meczu z Wisłą chciałem napisać. Otóż wpadł mi w oko, jakoś tak w ubiegłym tygodniu obszerny zapis rozmowy z Szymonem Sadowskim. Kto nie wie o kogo chodzi, niech sprawdzi na 90 minut protokół z meczu 1 kolejki pomiędzy Concordią, a Stalą Stalowa Wola (0-1). Tam zapisany jest strzelec bramki dającej trzy punkty gościom. No i ten pan, zdecydował sobie pofolgować i pociągnięty za język przez redaktora z Olsztyna troszkę się zagalopował.
18-latek nawet obiecująco zaczął. Mówiąc w skrócie - tata jest kibicem Olimpii (kiedyś nawet jeździł na mecze Olimpii - brawo! przy okazji pozdrowienia), on w zasadzie też - w myśl zasady, że gra w Concordii nie oznacza automatycznie bycia przeciw Olimpii. Być może. Wydaje mi się, że to jednak kurtuazyjne stwierdzenie mające bardzo mało, jeśli w ogóle coś wspólnego z rzeczywistością. Z mojego doświadczenia wynika, że jest dokładnie odwrotnie, no może z dwoma/trzema wyjątkami. Wszystko zbudowane jest na jednej zasadzie - antyOlimpia. Im gorzej wiedzie się Olimpii, tym lepiej. Oni mają to wypisane na buziach. Ba, nawet się z tym nie kryją.
Później Sadowski zaczyna już brnąć, bo z wywodu dowiadujemy się, że był bardzo blisko transferu do Ruchu Chorzów. Skoro już był po testach i ekipa ze Śląska była zdecydowana na jego pozyskanie, to co takiego wydarzyło się w międzyczasie, że jednak na Cichą nie trafił? Tu Sadowski milczy. Milczy też dziennikarz, a szkoda, bo aż się prosi o pytanie, co legło u podstaw fiaska transferu? Powiedzmy sobie krótko i jasno - kapeluszowa suma podyktowana przez pana prezesa "słoników". Wróbelki (te ptaszki są z zasady dobrze poinformowane) ćwierkają, że przesympatyczny Mirek jednym transferem chciał zabezpieczyć swojej kapeli przynajmniej roczne bytowanie i przeżycie. Niestety tak się nie da i Sadowski dziś kopie tam, gdzie zaczynał. A może było inaczej i nie było takie zainteresowania młodym stoperem o jakim się w Elblągu mówiło i pisało? Prawdy niestety i tym razem się nie dowiedzieliśmy.
To nie koniec wynurzeń pana piłkarza Sadowskiego. Oczywiście młody człowiek ma marzenia (i bardzo dobrze, że ma), chce grać na wyższym poziomie i to jest zrozumiałe. Powiedzmy sobie szczerze, że w przypadku Sadowskiego mówienie w tej chwili o wyższym poziomie od obecnego nie jest czymś bardzo odległym, Albo inaczej - trudnym do osiągnięcia. To akurat może ziścić się bardzo szybko. Jeśli nie w tym sezonie, to w przyszłym. W ramach rozliczeń za "współpracę" z Lechią Gdańsk. Czy to jednak dobry kierunek? Przykład Mateusza Górki (podobnie jak Sadowski rocznik '94), który też w pewnym momencie uznał, że jest piłkarzem, pokazuje jak można boleśnie się pomylić. Dziś Górka przepadł w rezerwach. Jest co prawda zawodnikiem zespołu, który przewodzi w swoje lidze, ale odgrywa w nim marginalną, prawie żadną, rolę. Jeszcze pół roku temu przy Agrykola był bohaterem, że przypomnę tylko wygrany mecz z Pogonią Szczecin. A gdzie jest dziś? Jeśli jednak Sadowski chce/będzie musiał popełnić ten sam błąd, to może się to skończyć podobnie.
No i wisienka na torcie. Coś co mnie podkusiło do skreślenia paru słów o Sadowskim. Chłopaczek ów na koniec zdobył się na podsumowanie polityki kadrowej rywala zza miedzy. Wszystko oczywiście podszyte ironią i ukrytą krytyką.
Pytanie dziennikarza: — A nie chciałbyś jeszcze kiedyś zagrać w barwach... Olimpii?
— Na dziś to... ciężkie pytanie... W Olimpii jest trochę inna polityka. Wystarczy spojrzeć na skład.

Ciężkie pytanie? Niby, w którym miejscu? Dla mnie ani pytanie, ani odpowiedź na nie nie byłaby ciężka. Klub bez historii, bez kibiców vs klub, który jest wizytówką i dumą miasta? Jakby ktoś mi złożył taką propozycję, to grudniową nocą na boso po śniegu pobiegłbym na Agrykola, żeby się tylko nie rozmyślili. I dalej. Inna polityka? Inna od czego? Bo przecież nie od polityki klubu, w którym występujesz. Wskaż w czym się różni, czy tak cię razi, że budzi twój śmiech? Może spróbujmy. Cofnijmy się tylko o pół roku, do "awansu" kuchennymi drzwiami do II ligi. Wszystkie transfery po "awansie" to niby jaka jest polityka? Ilu ludzi takich jak ty Sadowski czyli wychowanków przebiło się do składu? Wszystkie!!! ruchy to zaciąg z zewnątrz. Przyszło siedmiu ludzi i siedmiu spoza Elbląga: Hieronim Zoch (Arka Gdynia), Jakub Zejglic (Bytovia Bytów), Filip Zawierowski (Koral Dębnica), Damian Szuprytowski (Lechia II Gdańsk), Radosław Stępień (Gryf Słupsk), Adrian Korzeniewski (Start Działdowo) i najjaśniejszy;) owoc dobrej zdaniem Sadowskiego polityki transferowej czyli Rasaq Adebola Bamgboye (cholera wie skąd). 0 ZERO ludzi z Elbląga co zarzuca się przy każdej nadarzającej się okazji, by dopierdolić Olimpii. Ciesz się chłopino, że kopiesz od jakiegoś czasu i zyskałeś zaufanie trenera, bo byś inaczej dziś pierdział i oglądał mecze w najlepszym wypadku z ławki, a za ciebie grałby jakiś stranieri z Tczewa czy innego Malborka. Zwłaszcza Rasaq Adebola Bamgboye to koronny przykład na przemyślane transfery. Kto widział tę łamagę w akcji przeciw Puszczy Niepołomice, ten wie o czym mówię. I dla kontrastu do pierwszego zespołu Olimpii przed sezonem "ruski" trener włączył pięciu wychowanków, ale skąd skórokop z Krakusa może o tym wiedzieć.

Sadowski bez wątpienia papiery na grę ma. Zanim jednak zaczniesz chłopaku wchodzić na bardzo, ale to bardzo grząski grunt, sprawdź czy warto. Potem może być ci po prostu głupio i nieprzyjemnie. Skup się na tym, co lubisz i zaczynasz potrafić robić. Nie wchodź w nieznane ci meandry, bo skończysz źle. Nie politykuj, bo na tym można wyłącznie stracić. Graj w piłkę jak najlepiej i jak najwyżej. Tego ci życzę. Nie porywaj się na rzeczy, o których masz blade pojęcie i stanowią dla ciebie Himalaje. Naprawdę. Pamiętaj o jednym - nieraz warto zamknąć buźkę i milczeć, zamiast powiedzieć jedno słowo za dużo.
Na koniec. Pamiętaj o starym, ale mądrym i zawsze aktualnym powiedzeniu: jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. A twój ostatni mecz, to 0-2. Tylko, bo mogło być znacznie wyżej. Do następnego wywiadu.

1 komentarz:

  1. Dobre. ;-) Dzieciak się popłacze, ale jakoś mi go nie szkoda. :P

    OdpowiedzUsuń

Komentuj kulturalnie. Dziękuję :-)